> Strona główna > Czytelnia > Archiwum prasowe > Teksty współczesne


Korporant własnym głosem - recenzja książki “Gaudeamus“ fil. Mieczysława Jałowieckiego wydanej przez Wydawnictwo Biblioteki Arkonii


Nasz Dziennik, ?-03-2002


Pod koniec XIX wieku autor studiował na Politechnice w Rydze. W 1895 roku został przyjęty do korporacji akademickiej Arkonia.

Po studiach, aż do 1917 roku Mieczysław Pieriejasławski-Jałowiecki (1876-1963) pracował w administracji rosyjskiej, a po 1918 roku niepodległa Polska powierzyła mu obowiązki pełnomocnika rządu w Wolnym Mieście Gdańsku. II wojna światowa zastała go gospodarującego w wielkopolskim majątku żony. Po wojnie pozostał na emigracji. Tam spisał wspomnienia.

Tomik „Gaudeamus” zredagowali Arkoni o wiek młodsi od autora. Z pisanych piękną kresową polszczyzną krótkich wspomnień wybrali najbarwniejsze z tych, które mówią o ryskich latach studiów i o korporacji Arkonia. Poznanie XIX-wiecznej Arkonii bez tej książki jest rzeczywiście bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Natomiast nazywanie 27 zamieszczonych tu opowiadań nigdy dotąd nie publikowanymi wprawiło mnie w zakłopotanie, bo już przecież kiedyś czytałem „Przy budowie kolei”, „Pierwsze zwiastuny” i parę innych. Czy nie w wydanym przez Czytelnik tomie „Na skraju Imperium” Mniejsza o to, i tak przeczytałem „Gaudeamus” jednym tchem.

Oto Pani Jałowiecka wita zmarzniętych podróżnych zupą grzybową z uszkami, marynata ze szczupakiem, linami w śmietanie, szarlotką i kieliszkiem starki oraz ostrzeżeniem, by nie zapominali, że jest piątek i trwa Wielki Post. Takie to były nasze Kresy…

Anegdotki o profesorach i studentach politechniki (którą autor z przyjemną dezynwolturą nazywa na przemian ryską i rygską), opowieści o życiu towarzyskim i korporacyjnym, o balach, polowaniach i pojedynkach, ale też o intensywnych studiach, o samokształceniu oraz patriotycznej pracy społecznej – to lektura także dziś pożyteczna dla studentów, maturzystów i w ogóle wszystkich inteligentnych czytelników, którzy chcieliby u źródła dowiedzieć się, czym naprawdę zajmowali się (i zajmują) polscy korporanci.

GUG



« powrót