Studencka korporacja - fragmenty artykułu o korporacjach z Tygodnika Solidarność - całość wkrótce
Tygodnik Solidarność nr 49/2003, 05-12-2003
Przed wojną studenckie korporacje stanowiły znaczącą siłę. Nie tylko na uczelniach. Przez jednych nazywani masonami, przez innych elitami. Po wojnie zostały zakazane przez komunistów jako niebezpieczne stowarzyszenia. Odradzać zaczęły się dopiero po 1989 roku.
“Nie jesteśmy kołem naukowym, chociaż zajmujemy się samokształceniem. Nie jesteśmy duszpasterstwem, chociaż zajmujemy się samowychowaniem. [...] Nie jesteśmy zamknięci na nowe osoby, chociaż pełnoprawnym Sarmatą nie zostaje się od razu. [...] Nie jesteśmy masonerią, chociaż łączy nas dożywotnie członkostwo i Tajemnica Koła. Nie jesteśmy partią polityczną, chociaż chcemy pracować dla dobra Narodu i Państwa. Stanowimy płaszczyznę współdziałania polskiej młodzieży akademickiej, gotowej przemieniać siebie i świat w duchu stałości, honoru i przyjaźni“. - przedstawia się w Internecie studencka korporacja “Sarmacja“, której korzenie sięgają 1908 r., uniwersytetu petersburskiego. W Warszawie zaczęła działać w roku 1915.
Pierwsze organizacje studenckie powstały jeszcze w średniowieczu, lecz w dzisiejszym rozumieniu pojawiły się w Europie z początkiem dziewiętnastego wieku. Związki średniowiecznych studentów skupiały głównie żaków z jednego kraju, którzy mieszkali zazwyczaj w jednym domu i tworzyli rodzaj komuny. Powstałe z początkiem dziewiętnastego wieku stowarzyszenia korporanckie gromadziły już młodzież studencką z różnych uczelni. Głównie ze środowisk ziemiańskich i bogatego mieszczaństwa.
Historia polskich korporacji studenckich to czasy zaborów. Pierwsza z nich, “Konwent Polonia“, powstała w 1828 w Dorpacie na terenie Łotwy. Gromadziła wokół siebie młodzież katolicką i narodową. Dążącą do uzyskania niepodległości kraju, choć akcentującą swoją apolityczność. Inne korporacje polskich studentów powstawały czy to w krajach zaborców, czy innych europejskich.
Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości korporacje zaczęły przenosić się do kraju. Powstawały też i nowe. Od piłsudczykowskich po chrześcijańskie. W niecałe trzy lata po odzyskaniu niepodległości utworzono Związek Polskich Korporacji Akademickich. Skupiał on już ponad pięćdziesiąt organizacji. Na rok przed wybuchem wojny liczył ich prawie sto.
Pod okupacją
Pod niemiecką i sowiecką okupacją, aż po rok 1989, działalność korporacji w Polsce nie była możliwa. Stanowiły one dla okupantów niebezpieczeństwo ze swymi narodowymi i katolickimi ideami. Ale korporanci wchodzili w skład zarówno armii walczącej w Polsce, jak i na Zachodzie. Także w organizacjach podziemnych po II wojnie. Jedyną korporacją akademicką, która wskrzesiła swoją działalność przed 1989 rokiem była “Arkonia“. Dziś prężnie działających korporacji jest w Polsce ponad pięćdziesiąt. Wszystkie skupione są w Związku Polskich Korporacji Akademickich.
Wiedza o korporacjach była przez czas komunizmu wycierana ze świadomości społecznej bądź przedstawiano ich działalność w szczególnie negatywnym świetle. Tak dalece, że kiedy na początku lat 90. studenci Uniwersytetu Wrocławskiego zgłosili chęć zarejestrowania korporacji na uczelni, prorektor ds. studenckich odmówiła jej rejestracji, podejrzewając, że korporacja jest organizacją faszystowską.
Patriotyzm i przyjaźń
Korporacja to organizacja studencka skupiająca młodzież męską. Dopiero od kilku lat w Polsce istnieją korporacje żeńskie bądź mieszane. Do korporacji, do niedawna, nie można było wejść z ulicy. Trzeba było mieć dwóch wprowadzających. Dziś nie we wszystkich korporacjach jest to konieczne. Pryncypia, jakie generalnie obowiązują członków korporacji to patriotyzm, przyjaźń, praca nad sobą. W ten sposób współczesne korporacje bezpośrednio nawiązują do ideałów swoich przedwojennych poprzedniczek. Do tradycji odwołują się też członkowie “Sarmatii“, która była siódmą w kolejności polską korporacją. Po II wojnie reaktywowana została w 1993 roku przez studenta ówczesnego ATK Roberta Ziembińskiego. Nawiązano kontakt z żyjącymi jeszcze ponad trzydziestoma przedwojennymi filistrami, którzy dla młodych stanowili ciągłość korporacyjnej historii. Między innymi: Dobrzyński, Łukasiewicz, Jarociński, Stanisław Jankowski - Agaton.
Na początku lat dziewięćdziesiątych do korporacji wchodziła na ogół młodzież prawicowa, która nie chciała wiązać swojej aktywności z działalnością partyjną, NZS czy samorządem studenckim.
Łączenie pokoleń
Paweł Wilkoszewski jest od roku absolwentem wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Przed kilku laty związał się z korporacją “Sarmatia“. Przeszedł, podobnie jak jego dziadek przed kilkudziesięciu laty w tej samej korporacji, drogę - od fuksa do filistra. Podkreśla, że korporacja studencka nie jest organizacją masową. Nie zbacza też w kierunku polityki, choć jej celem jest działalność ideowo-wychowawcza. Polega ona przede wszystkim na przygotowaniu korporanta do zawodowego życia po studiach. Model, do którego korporanci dążą, to ukształtowanie świadomego siebie Polaka. Człowieka, który bez zawierania kompromisów moralnych będzie sobie w stanie poradzić w każdych warunkach i żyć godnie.
By zostać członkiem korporacji trzeba być zaproszonym. Niegdyś wchodząca do niej młodzież pochodziła głównie ze środowiska ziemiańskiego. Dziś z różnych środowisk. Na początek otrzymuje się tytuł fuksa. Następnie zdaje się egzamin i zostaje barwiarzem. Po kilku latach działania w korporacji, kończąc studia, zostaje się filistrem.
- Student fuksuje na ogół przez rok - mówi Paweł Wilkoszewski. - Sprawdzamy go na ile jest słowny, na ile możemy na niego liczyć. Szkolimy go na egzamin barwiarski. Z zakresu obyczajów korporacyjnych. Wiedzy z historii korporacji. Przyjmowany na fuksa dostaje ojca zwanego inaczej patronem korporacyjnym. Rodzaj prowadzącego, który ma reprezentować jego interesy. Prócz tego, że w każdej korporacji znajduje się olderman. Osoba, która zajmuje się wszystkimi fuksami.
Spotkania w korporacji zwane są kwaterami. Raz w miesiącu w “Sarmatii“ odbywa się koło, czyli zgromadzenie uchwałodawcze. Nie mają na nie wstępu członkowie o najniższym statusie, czyli fuksy. Natomiast mogą na nim głosować barwiarze i filistrzy.
Paweł Wilkoszewski podkreśla, że bez wątpienia podstawowymi hasłami w działalności jego korporacji są : Bóg, Honor, Ojczyzna, mimo iż studenci nie biegają z nimi wypisanymi na sztandarach. - Są one pod skórą. Podświadomie też naszym celem jest tworzenie współczesnej elity, opartej na wzorach II Rzeczypospolitej. Bo wzorcem dla nas nie może być ta, która obecnie chce za taką uchodzić.
Nieodzownym atrybutem korporanta jest czapka nazywana deklem. Każda korporacja ma dekiel o innych barwach. Inne barwy to inna dewiza. W klapie na co dzień korporanci noszą monogram składający się z czterech liter zwany cyrklem. Podczas różnych uroczystości korporanci przepasani są bandą, czyli szarfą, w barwach korporacji. W przypadku Sarmacji są to brąz, srebro i seledyn. Każdy kolor znaczy coś innego. Brąz - stałość, srebro - honor, seledyn - przyjaźń. - I są to wyróżnione przez nas wartości, którymi się kierujemy - zaznacza Paweł Wilkoszewski.
Mateusz Wyrwich