W barwach Arkonii - Wywiad z prezesem A! Wojciechem Z. Dziomdziorą (c. 1995).
Miesięcznik “Edukacja prawnicza“, luty 1999.
Edukacja Prawnicza: Powiedziałeś, że na nasze spotkanie ubierzesz się w bandę. Dlaczego było to tak istotne?
Wojciech Z. Dziomdziora: Dlatego, że właśnie barwy, inaczej zwane bandą, są elementem rozpoznawczym stroju korporanta. Każda korporacja ma swoje kolory bandy. I to jest właśnie, obok czapki zwanej deklem, element stroju, po którym można nas rozpoznać. Ruch korporacyjny jeszcze się w Polsce w pełni nie odrodził i dlatego zainteresowanie kogokolwiek tymi szczegółami jest wartościowe. Bandy zakładamy na nasze spotkania albo na ważne uroczystości. Natomiast na co dzień zawsze mamy mały znaczek w klapie marynarki, tzw. cyrkiel.
EP: W stroju Arkonów pojawiają się trzy kolory: zielony, biały i granatowy.
W.D.: Zielony - to nadzieja, biały prawda, a granatowy symbolizuje wierność ideałom. Wiąże się to z naszym zawołaniem, które od początku istnienia Arkonii, czyli od roku 1879, brzmi “Prawdą a Pracą“. Nasza korporacja powstała na Politechnice Ryskiej. Arkonię i inne polskie korporacje akademickie odróżniał od niemieckich pierwowzorów przede wszystkim nacisk na pracę samowychowawczą i samokształceniową. Wychowanie arkońskie było zawsze i jest do dziś nasycone duchem polskiego patriotyzmu, ale podstawowy cel to wytwarzanie trwałych więzów przyjaźni i koleżeństwa między Arkonami. Arkonia była drugą pod względem starszeństwa polską korporacją. Pierwsza to Konwent Polonia, który powstał w Dorpacie, ale nie odrodził się po wojnie. Dzisiaj Arkonia jest więc najstarszą, działającą polską korporacją.
EP: I dlatego każdy inny korporant musi się kłaniać Arkonowi jako pierwszy?
W.D.: Tak, w korporacjach zasady starszeństwa, szacunku są bardzo ważne, także w stosunkach między korporacjami.
EP: Czy w Arkonii jest się tylko przez okres studiów?
W.D.: W Arkonii trzeba być całe życie. Jest to związek, który naprawdę angażuje. Po skończeniu studiów należy wstąpić do Związku Filistrów Dzisiaj istnieją formalnie dwa stowarzyszenia: “Korporacja Akademicka Arkonia“ - dla studentów i stowarzyszenie Związek Filistrów Arkonia, ale są one mocno powiązane. To, że znów istniejemy i rozwijamy się, jest właśnie wynikiem tego, że Arkonem się jest przez całe życie. Gdyby nie nasi przedwojenni filistrzy, Arkonia nie odrodziłaby się na początku lat dziewięćdziesiątych.
EP: Być Arkonem - to przede wszystkim przestrzegać pewnych reguł postępowania. Jakie wymagania stawia się wstępującym do korporacji?
W.D.: Zasada podstawowa jest taka, że do Arkonii nie można wstąpić. Do Arkonii jest się przyjmowanym. Kandydatów wyszukujemy wśród naszych znajomych, kolegów z uczelni, rodziny i zapraszamy ze statusem gościa na nasze spotkania. Ten okres trwa około dwóch miesięcy. Po nim wiadomo, czy dana osoba jest zainteresowana naszą działalnością i czy my jesteśmy zainteresowani tą osobą. Co roku jest wyznaczany tzw. olderman, który jest odpowiedzialny za wychowanie nowego rocznika - cetusu. Ponieważ nasze spotkania mają różny charakter i są to prelekcje, spotkania otwarte, dyskusje, a także spotkania towarzyskie istnieje możliwość wszechstronnego poznania takiej osoby. Gdy dochodzimy do wniosku, że kandydat jest odpowiedni, wtedy olderman składa mu propozycję złożenia podania o przyjęcie, które następnie wpływa do Koła, tj. zebrania wszystkich Arkonów Koło przeprowadza z kandydatem rozmowę. jest to zresztą najbardziej chyba nieprzyjemna i stresująca chwila. Zasadą jest, że wszystko to, co się dzieje w Kole objęte jest tajemnicą, ale kandydata można pytać o wszystko. Decyzja o przyjęciu lub nie zapada na Kole. Wtedy dopiero można zostać członkiem kandydatem - fuksem. Wtedy też otrzymuje się bandę koloru granatowego i granatowy dekiel. Okres fuksowania to czas pełen młodzieńczej beztroski, kiedy fuks za nic nie jest odpowiedzialny, nie pełni żadnych ważnych funkcji, ale z drugiej strony musi wykonywać wszystkie “brudne prace“. Jego obowiązkiem na spotkaniach jest usługiwanie starszym kolegom i gościom, np. nalewanie piwa, zapalanie papierosów itd. Do tych obowiązków należy też sprzątanie naszej kwatery. Przede wszystkim jednak czas fuksowania jest okresem wychowania i nauki. Co tydzień są spotkania tzw. fuksówki, na których olderman czy inni barwiarze pod jego kierunkiem przedstawiają fuksom historię korporacji, zasady dobrego wychowania, zasady honorowe.
EP: Czy przygotowuje się ich również do ewentualnych pojedynków?
W.D.: Nie. Jesteśmy korporacją, która przestrzega zasad honorowych. Poznajemy zasady, które znajdują się w kodeksach honorowych, ale dostosowujemy je do dzisiejszych czasów Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, żeby ktoś dzisiaj mógł się bić na szable czy strzelać. Kilku z nas jednakże, na zasadzie dobrowolności, uprawia szermierkę.
EP: Na wszelki wypadek...
W.D.: Raczej dla sportu. Obecnie istnieją o wiele bardziej cywilizowane sposoby załatwiania sporów, poza tym wzięcie udziału w pojedynku automatycznie nakłada na taką osobę ekskomunikę z kościoła katolickiego. Wracając do fuksów należy dodać, że po roku ich wychowywania, kiedy olderman stwierdzi, że dana osoba jest gotowa, poddawana jest ona egzaminowi, po zdaniu którego odbywa się jeszcze głosowanie na Kole. Osoba przyjęta staje się pełnoprawnym członkiem Arkonii. Zdarzają się przypadki niezdania egzaminu, ale są one sporadyczne. Ponadto są sytuacje, kiedy po roku czy też po krótszym okresie kandydaci sami rezygnują. Arkonia jest związkiem przyjaźni i człowiek, który wchodzi w ten związek, w jakiś sposób jemu się podporządkowuje. Zdarzają się przypadki, kiedy Arkonia ingeruje w życie prywatne i niektórzy nie potrafią się z tym pogodzić. jeden z Filistrów, żyjący w Londynie Jan Schiele, mówi, że Arkonia jest jedyną polską organizacją, jaką on zna i z której “wyrzuca“ się ludzi.
EP: Skąd u Ciebie pomysł bycia Arkonem?
W.D.: Muszę rozpocząć od krótkiej charakterystyki Arkonii. jest to organizacja akademicka, grupującą tylko mężczyzn i przede wszystkim jest związkiem przyjaźni. Kiedy przyszedłem do Arkonii i słuchałem tego wszystkiego, trochę nie wierzyłem, ale teraz widzę, że tak jest naprawdę. Widać to doskonale w stosunku starych Filistrów do nas młodych. Oczywiście, że jak jest nas kilkudziesięciu, nie wszyscy się dobrze znamy, ale wszyscy jesteśmy na dobrej stopie koleżeńskiej. Każdy wśród Arkonów ma dwóch, trzech przyjaciół, na których może zawsze polegać. Ktoś mnie kiedyś pytał: przecież przyjaciół możesz mieć poza Arkonią, po co ci do tego jakieś dziwne zwyczaje, czapki itd.? Odpowiedziałem, że będę miał do końca życia pretekst, żeby się ze wszystkimi spotkać na Kole, na komerszu w rocznicę powstania korporacji. Najbardziej tę przyjaźń arkońską poczułem, kiedy w tym roku byłem w Londynie. Zaszedłem do Filistra Schielego, którego wcześniej nie znałem, zadzwoniłem do niego, powiedziałem, że jestem Arkonem, on mnie zaprosił. Byłem dwa razy u niego, a rozumiałem się z nim wspaniale. Arkonia jest zatem przede wszystkim związkiem przyjaźni i związkiem wychowawczym. Obserwując siebie i moich kolegów widzę, że Arkonia bardzo pozytywnie na nas wpływa. Ja zostałem zaproszony do Arkonii przez mojego kolegę Bartka Kachniarza. Byłem wtedy studentem trzeciego roku prawa. To było spotkanie tzw. knajpa, czyli “spotkanie moralne“, gdzie siedzą sami Arkoni, pije się piwo i opowiada różne historie. Dobrze się czułem w tym gronie. Bardzo mi się podobały opowiadane dowcipy, ale to, co mi się najbardziej wtedy spodobało to to, że, mimo iż piło się piwo i była luźna atmosfera, zachowywano pewien porządek. Dość długo fuksowałem, następnie otrzymałem barwy w czasie komerszu. W czasie pierwszego Koła, w którym zasiadałem, zostałem od razu wybrany na wiceprezesa. To było zabawne, gdyż przez pierwsze trzy Koła po nadaniu barw, nie ma się prawa głosowania. Będąc już wiceprezesem, jeszcze dwa razy nie mogłem głosować.
EP: Czy praca w Kancelarii Premiera nie przeszkadza Ci w zachowaniu apolityczności Arkona?
W.D.: Arkonia jest organizacją apolityczną i apartyjną. Chodzi o to, żeby spory polityczne pozostawiać poza nią. Każdy ma jakieś poglądy, ale muszą się one mieścić w ramach wyznaczonych przez ideologię Arkonii. Jest to kilka dokumentów, które powstały w ciągu 120 lat istnienia Arkonii. Nie identyfikujemy się z żadną partią polityczną, gdyż mamy “swoją“. Natomiast już po przejściu do Związku Filistrów każdy ma prawo działać politycznie, oczywiście, jeżeli działa w partii, której ideologia pokrywa się z ideologią Arkonów, której kwintesencją jest nasze zawołanie “prawdą a pracą“. Głęboko wierzymy, zgodnie z naszym zawołaniem, że prawda istnieje, że trzeba do niej dążyć i nawet jeżeli człowiek nie jest w stanie jej poznać, powinien do niej dążyć. Prawda jest jedna, nie ma kilku prawd, nawet jeśli jej całej nie poznamy.
EP: Arkonia to ważny element, ale nie jedyne Twoje doświadczenia. Dlaczego wyjechałeś na stypendium? Chciałeś się uczyć, czy gnała Cię raczej ciekawość życia?
W.D.: Był to kurs w Anglii pod tajemniczą nazwą “Polityka planowania strategicznego“, a więc nie było to stypendium prawnicze. Kurs składał się z trzech modułów: pierwszy - nowoczesne metody zarządzania w administracji publicznej, drugi moduł to stosunki międzynarodowe, a trzeci - instrumenty i metody planowania strategicznego. Nie ukrywam, że zarządzanie, a szczególnie metody planowania strategicznego, bardzo mnie interesują. Prawdopodobnie będę się kształcił w tym kierunku po skończeniu studiów prawniczych.
EP: Z tym wiąże się też Twoja praca w Departamencie Programowym Kancelarii Premiera?
W.D.: Mam to szczęście, że pracuję w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Znalazłem się w grupie kilkunastu studentów, których zaprosił do współpracy prof. M. Kulesza. Większość z nas została sekretarzami - asystentami zespołów kompetencyjnych. Składały się one z niezależnych ekspertów, samorządowców i przedstawicieli resortu. Zadaniem tych zespołów był podział istniejących kompetencji w 14 dziedzinach administracji na nową siatkę podziału administracyjnego, a mnie wybrano na kierownika tej grupy. Praca była ogromna. Minister zaprosił studentów, gdyż żaden szanujący się urzędnik państwowy nie byłby w stanie takiej pracy wykonać w tak krótkim czasie, a wynajęcie do tego firmy pochłonęłoby kolosalne pieniądze. Praktycznie przez trzy miesiące nie mieliśmy wolnego weekendu. Metody naszej pracy były też dziwne: kancelaria zaczyna pracę o godz. 9, my ją zaczynaliśmy koło południa, z tym, że kancelaria kończyła pracę o 16, a my późno w nocy. Po 2 - 3 miesiącach aparat administracyjny Kancelarii zaczął się do nas dostosowywać. Zdarzyło się coś zabawnego, kiedy w pewnym momencie były potrzebne koszulki do dokumentów w liczbie 10 tys. w ciągu dwóch dni. Na zamówieniu ktoś się pomylił i wpisał 100 tys. I przyszło ich 100 tys. Myślę, że te koszulki będą pamiątką po nas jeszcze przez dobrych parę lat. Reforma na szczęście jest realizowana. Niektórzy z nas znaleźli obecnie pracę gdzie indziej. Ja przeszedłem do nowego Departamentu Programowego i tam zajmuję się sprawami na pograniczu prawa i zarządzania, kwestiami związanymi z procesem integracji Polski z UE.
EP: Jest teraz karnawał, czy Arkonia na. wiązuje również do tradycji dawnych bali i rautów?
W.D.: Koniecznym elementem wychowania fuksów jest nauka tańca. Każdy Arkon musi znać poloneza i walca wiedeńskiego. Bardzo dobrze, kiedy umie zatańczyć jeszcze walca angielskiego i tango. Co roku odbywają się imprezy taneczne: jesienią tzw. Wieczornica, czyli “bal na małą skalę“, tj. na 100-150 osób. Jest na nim obecna tylko młodzież z Arkonii, ich znajomi, przyjaciele. Natomiast wiosną, w pierwszą lub drugą sobotę po świętach Wielkanocnych, jest organizowany duży bal, na który przychodzi zazwyczaj około 400 osób, w tym wszyscy Filistrzy, z żonami, rodzinami. Zapraszani są również ważni goście: rektorzy uczelni, ambasador Łotwy z racji tego, że Arkonia powstała w Rydze i inne znakomitości. Bale otwiera polonez, po polonezie są walce i zabawa do rana. Fuksy mają niewdzięczną rolę, ponieważ nie mogą np. pić alkoholu, poza tym obsługują imprezę. Mają również obowiązek zapraszania do tańca pań. Bale arkońskie są co roku największą i najprzyjemniejszą imprezą przez nas organizowaną. W tym roku bal będzie wyjątkowy, ponieważ Arkonia obchodzi 120 rocznicę swojego powstania.
EP: Dziękujemy za rozmowę.
Z Wojciechem Z. Dziomdziorą rozmawiały Dominika Filipp i Iza Łyś