III - Ważniejsze wydarzenia po I i II Wojnie Światowej we wspomnieniach kolegów
Założenie Laudy
Myśl założenia polskiego Stowarzyszenia akademickiego na Litwie, typu korporacji wyszła z grona filistrów Arkonii zamieszkałych na Litwie w 1928 r. Najczynniejsi byli filistrzy: Konstanty Plater-Zyberk oraz Ignacy Lutyk i kol. Edward Dowgiałło-Narbutt.
Nic dziwnego, że ideologia, statut i tradycje Arkonii stały się prawzorem dla młodego Stowarzyszenia. Utrzymywanie polskości i pomoc wzajemna na tle serdecznych stosunków koleżeńskich były głównymi zadaniami nowej korporacji, która rozwijała się dzięki swym założycielom i opiekunom, którzy stali się następnie oficjalnymi kuratorami organizującej się korporacji i rzecznikami zbliżenia jej z Arkonią.
Ze swej strony Arkonia, wierna swej zasadzie pracy dla polskości na obczyźnie, i czynna propagatorka Związku Polskich Korporacji Akademickich, chętnie szła na tę współpracę, ofiarowując swe doświadczenie i pomoc.
Powstała myśl by Lauda, wzorem innych korporacji jak Sparta "kandydowała" przy Arkonii. Trudność polegała na "żelaznej kurtynie" granicznej i przeszkodach natury politycznej.
Pamiętny był przyjazd delegacji Laudy do Warszawy jesienią 1928 r. Litewscy filistrzy Arkonii występowali jako honorowi filistrzy Laudy i jej opiekunowie. Odbyło się wspólne uroczyste zebranie na kwaterze Arkonii w serdecznym nastroju. Spisany został akt przyjaźni, mocą którego Laudanie w Warszawie, zaś Arkoni na Litwie mogli należeć do zaprzyjaźnionego i bratniego Stowarzyszenia.
Arkonia wzięła na siebie obowiązek opiekowania się Laudą przez swoich filistrów zamieszkałych na Litwie, których było wtedy 36 a mianowicie:
Bereśniewicz Zygmunt, Białłozór Jan, Bohdanowicz Surwiłło Mieczysław, Brunnow Stanisław, Brunnow Szymon, Brzozowski Stanisław, Butrym Bohdan, Butrym Jerzy, Bystram Kazimierz, Charmański Alfred, Charmański Józef, Charmański Zygmunt, Chrapowicki Antoni, Chrapowicki Ignacy, Dowiatt Jan, Dowgiałło Narbutt Edward, Hrycewicz Lubomir, Jasieński Jan II, Kamiński Marian, Komorowski Witold, Lutyk Ignacy, Maliński Stefan, Miński Wiktor, Montwiłł Stanisław, Narkiewicz Piotr, Olędzki Stefan, Plater-Zyberk Konstanty, Poklewski Koziełł Karol, Radziwiłł Konstanty, Rutkowski Zygmunt, Rymgajłło Kazimierz, Siemaszko Michał, Sokołowski Jan, Szemioth Tadeusz, Wiranowski Zygmunt, Żyliński-Woyszyn Zygmunt.
Na Komerszu 50-lecia Arkonii w 1929 r., Lauda była reprezentowana przez kolegów Stanisława Radeckiego-Mikulicza i Zygmunta Ugiańskiego, którzy wzięli udział w Komerszu wewnętrznym.
W ten sposób struktura organizacyjna naszego Stowarzyszenia oraz nasze metody wychowawcze dały raz jeszcze dowód swej żywotności i skuteczności w pracy na obczyźnie.
Antoni Wejtko
Grudzień 1949 r.
Cetus 1914 r.
Lauda
Korporacja Lauda została powołana do życia w Kownie przez filistrów Arkonii, zamieszkałych dla Litwie. Inicjatorem za łożenia polskiej korporacji akademickiej był fil. Konstanty Plater-Zyberk, który był jej opiekunem i wychowawcą, a w pieśni założycieli otrzymał przydomek "Niańka".
Nazwa korporacji pochodzi od okolicy na Litwie, leżącej w dorzeczu rzeki Laudy, dopływu Niewiaży, zamieszkałej przez polską szlachtę zaściankową i uwiecznionej oraz rozsławionej przez Henryka Sienkiewicza w "Trylogii".
3 maja 1928 r. Senat Uniwersytetu Kowieńskiego zatwierdził statut korporacji.
17 czerwca 1928 r. odbyła się uroczystość nadania barw 5 założycielom Laudy przez zamieszkałych na Litwie filistrów Arkonii, a mianowicie:
Czesławowi Galińskiemu,
Stanisławowi Radeckiemu-Mikuliczowi,
Zygmuntowi Mirowskiemu,
Władysławowi Stommie,
Henrykowi Szyłkarskiemu.
Tegoż dnia przyjęto kandydatów do pierwszego cetusu: Ksawerego Narkiewicza, Stanisława Sobolewskiego, Zygmunta Ugiańskiego i Michała Ukińskiego.
Ideologia Laudy głosiła, że jej działalność opiera się na zasadach chrześcijańskich, które wykluczają możliwość rozstrzygania spraw honorowych w drodze pojedynku.
Wiosną 1929 r. delegacja Laudy brała udział w uroczystościach pięćdziesięciolecia Arkonii i obecna była na Komerszu wewnętrznym Jubilatki.
We wrześniu 1929 r. odbył się w Kownie z inicjatywy Laudy zjazd przedstawicieli korporacji studentów Polaków, obywateli litewskich. Z korporacji kowieńskich udział wzięli przedstawiciele Antewii i Laudy, oraz Samogitii z konwentu w Wiedniu i Pradze (konwent w Bernie Morawskim został założony później). Na zjeździe zawarto porozumienie regulujące stosunki między tymi korporacjami.
Ustalono, że przyjęcie do korporacji polskich na Litwie będzie uwarunkowane przynależnością zainteresowanego do Związku Polskiej Młodzieży Akademickiej Litwy.
17 listopada 1929 r. odbyła się uroczystość poświęcenia sztandaru korporacji, ufundowanego przez filistrów honorowych.
Filistrami honorowymi zostali ex officio wszyscy zamieszkali na Litwie filistrzy Arkonii (przeważnie ryskiej). Poza tym Koło Komerszowe nadało tytuły filistrów honorowych najbardziej zasłużonym polskim działaczom społecznym na Litwie: Kazimierzowi Janczewskiemu i Eugeniuszowi Romerowi.
Projektantami herbu, cyrkla i barw byli filistrzy Arkonii, z których ramienia działał fil. Konstanty Zyber-Plater, który też był autorem słów trzeciej pieśni oficjalnej "Gdzie rzeka Lauda wstęgą...", śpiewanej na melodię pieśni arkońskiej "Od brzegów Rugii sławnej...". Wszystkie oficjalne pieśni Laudy prawie nie różniły się od arkońskich.
Początkowo korporacja nie miała swego lokalu i korzystała z pomieszczeń Zjednoczenia Polaków Studentów Uniwersytetu Litewskiego (ZPSUL) przy ulicy Orzeszkowej 12, zaś po wybudowaniu gmachu przez Kowieńskie Towarzystwo Drobnego Kredytu przy ulicy Donełajtisa 46, Zarząd Towarzystwa oddał w suterenie trzy pokojowy lokal do dyspozycji Laudy.
Dzień 3 maja (data zatwierdzenia statutu) był dorocznym świętem Laudy. Na obchód święta składały się: msza św., odprawiana zazwyczaj w kościele akademickim przez rektora tej świątyni ks. prof. B. Czesnisa, po której odbywało się na kwaterze korporacji komerszowe posiedzenie Koła, w godzinach popołudniowych - "czarna kawa" dla zaproszonych gości, a wieczorem Komersz o charakterze wewnętrznym.
Zebrania czynnych członków na kwaterze odbywały się dwa razy na tydzień, zaś zebranie naukowe, na którym koledzy kolejno wygłaszali referaty, przeważnie na tematy historyczne lub o literaturze polskiej - raz w miesiącu. Dwa razy do roku organizowano tradycyjne zebrania: przed Wielkanocą "Jajko Wielkanocne" i przed Bożym Narodzeniem "Rybkę". Odbywały się też nieregularnie zebrania "moralne" z piwem.
Od roku 1928 do 1939 zostało przyjętych do Laudy 12 cetusów. Na kandydatów przyjmowano studentów po odbyciu przez nich dłuższego stażu w charakterze "gości", co uzasadnione było koniecznością wszechstronnego poznania przyszłych członków korporacji.
Laudanie w czasie studiów lub prac zawodowych, pracowali również społecznie w organizacjach polskich na Litwie. Lauda miała swoich przedstawicieli we wszystkich polskich organizacjach, czy to w zarządach, czy też w komisjach rewizyjnych.
Jesienią 1939 r. lokal Laudy został oddany do dyspozycji Polskiego Towarzystwa "Dobroczynność", które udzielało pomocy uchodźcom z Polski oraz internowanym wojskowym uciekającym z obozów na Litwie.
Laudanie i ich rodziny aktywnie współpracowali z towarzystwem "Dobroczynność" przy zakwaterowaniu uchodźców w polskich domach prywatnych, gdzie byli serdecznie przyjmowani i goszczeni, aż do wyjazdu przez Szwecję do Anglii.
Po wkroczeniu wojsk sowieckich na Litwę 15 czerwca 1930 r. korporacja przestała istnieć, a jej lokal został zajęty. Archiwum wraz ze sztandarem, herbem i innym inwentarzem Laudy, przepadło.
23 kwietnia 1978 r.
Laudanin
Jubileusz 50-lecia Arkonii
W bieżącym 1949 r. mija 20 lat, od drogich sercom naszym chwil, gdyśmy obchodzili Złote Gody Arkonii. Całkowicie słuszną jest myśl prezydium Arkonii na obczyźnie, że póki żyją jeszcze i tułają się po świecie Arkoni, którzy mieli szczęście Gody te święcić - należy przy ich pomocy odtworzyć choćby częściowo, te radosne chwile, które z upływem lat w pamięci ludzkiej zanikają.
Przebieg uroczystości 50-lecia odtworzony został przy pomocy szeregu kolegów, przede wszystkim: Jana Gumińskiego, Włodzimierza Horbaczewskiego, Zdzisława Krzemińskiego i Kazimierza Trzeciaka. Jedyny natomiast materiał o charakterze dokumentu stanowiły: Księga Pamiątkowa 50-lecia Arkonii oraz album fotografii jubileuszowych. Ubogi to materiał i dlatego opis uroczystości może mieć i niewątpliwie ma poważne luki, nie mniej te szczegóły, które zostały odtworzone, zdają się być pewne i mogą być uważane za materiał kronikarski.
W roku jubileuszowym 1929 r. do władz Stowarzyszenia wybrani byli następujący filistrzy i koledzy."
Zarząd Związku Filistrów Arkonii:
Prezes: Jan Pągowski
Wiceprezes: Władysław Malinowski
Sekretarz: Zdzisław Krzemiński
Skarbnik: Lucjusz Iwiński
Członkowie Zarządu: Tadeusz Rapacki, Wacław Koszko, Edward Potempski, Roman Sobolewski
Prezydium czynnej Arkonii:
Prezes: Wojciech Rychlewicz
Wiceprezes zewn.: Zbigniew Kowalski
Wiceprezes wewn.: Tadeusz Lipkowski
Sekretarz: Mieczysław Chodakowski
Obsady personalnej innych urzędów Stowarzyszenia niestety nie pamiętam. Do organizacji technicznej Jubileuszu wybrani zostali koledzy: Czesław Dobrowolski i Roman Sobolewski.
Komisję redakcyjną Księgi Pamiątkowej 50-lecia stanowili filistrzy i koledzy Wojciech Dowgiałło, Bolesław Narolski, Jan Pągowski i Antoni Wejtko. Ich też ofiarnej pracy zawdzięczamy wy daną w roku jubileuszowym Księgę Pamiątkową Arkonii. Jeden egzemplarz tej Księgi szczęśliwie jest w naszym posiadaniu i znaj duje się w Londynie.
Wykonano też odznakę filisterską, którą zaprojektował fil. Adolf Inatowicz-Łubiański.
Program Jubileuszu objął trzy dni: 18, 19 i 20 maja 1929 r.
Sobota 18 maja 1929 r.
Dzień ten był poświęcony na uroczystości wewnętrzne bez udziału osób z poza Arkonii.
W godzinach ranny obecni w Warszawie filistrzy i koledzy zebrali się przed domem naszym przy ul. Wilczej 60, skąd udali się do kościoła na Koszykach na nabożeństwo za dusze zmarłych Arkonów. Nabożeństwo odprawił filister ksiądz kanonik Jerzy Kalinowski w asyście filistra księdza profesora Zygmunta Lewickiego. Do mszy św. służył fil. Zdzisław Krzemiński.
Po wspólnym powrocie z kościoła na kwaterę nastąpiło poświęcenie i wręczenie nowego sztandaru, ufundowanego przez Koło Filistrowych Arkonii. Poświęcenia sztandaru dokonał fil. ksiądz Z. Lewicki, wygłaszając przemówienie. w imieniu ofiarodawczyń zabrała głos filistrowa Zofia Jętkiewiczowa. Na zakończenie przemówił prezes czynnej Arkonii, dziękując filistrowym za ich dar.
Tegoż dnia wieczorem odbył się Komersz wewnętrzny w sali Stowarzyszenia Techników przy ul. Czackiego. Poza Arkonami byli obecni tylko przedstawiciele Laudy, polskiej korporacji akademickiej założonej na Litwie, w osobach kolegów Stanisława Radeckiego-Mikulicza i Zygmunta Ugiańskiego.
Po za tradycyjnymi przemówieniami prezesa czynnej Arkonii, prezesa Związku Filistrów, oldermana Adama Domańskiego i przedstawiciela kandydatów Janusza Domańskiego przemawiali filistrzy Tadeusz Rapacki, Lucjan Jętkiewicz, Marian Manteuffel, Konstanty Zyberk-Plater w imieniu filistrów z Litwy, Władysław Anders, oraz w imieniu Laudy kol. Zygmunt Ugiański.
Ufundowany przez czynną Arkonię t. zw. "Kufel Założycielski", puchar po święcony pamięci filistrów zalożycieli Stowarzyszenia, zostal wręczony podczas Komerszu Zarządowi Związku Filistrów.
Na zakończenie Komerszu odczytano depesze gratulacyjne. Zostały one oprawione później w jedną całość i włączone do pamiątek arkońskich. Ponadto Stowarzyszenie otrzymało wielką ilość prezentów od innych korporacji, filistrów i czynnych członków.
Niedziela, 19 maja 1929 r.
Dzień ten rozpoczęło uroczyste nabożeństwo w kościele akademickim św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Nabożeństwo odprawił filister ksiądz Z. Lewicki, a kazanie wygłosił ksiądz Szwejnic, znany i powszechnie ceniony kapłan, o nieprzeciętnej inteligencji i wybitny mówca.
W świątyni poza Arkonami przybyłymi ze starym i nowym sztandarem Stowarzyszenia i rodzinami arkońskimi były obecne delegacje ze sztandarami wszystkich korporacji z całej Polski i Wolnego Miasta Gdańska oraz rzesza przyjaciół Arkonii.
Po nabożeństwie wyruszono w pochodzie, ze wszystkimi sztandarami, do Grobu Nieznanego Żołnierza, gdzie złożony został, w imieniu Arkonii, wieniec. Wieniec ten imponujących rozmiarów dźwigali zgodnym wysiłkiem trzej nierozłączni przyjaciele i "szlafkamraci" koledzy Kazimierz Trzeciak, Józef Poleski i Karol Świętorzecki.
Po złożeniu wieńca członkowie Arkonii z dwoma sztandarami udali się pod gmach Zachęty, gdzie zrobiono fotografię. Z pod Zachęty powrócono na kwaterę. Przejazd ten wyglądał efektownie. W pierwszym powozie jechały oba sztandary z asystą, w drugim Prezydium Arkonii, a dalej długi korowód powozów i dorożek, wiozących gości oraz członków Stowarzyszenia.
Na kwaterze odbyło się śniadanie na cześć gości i delegatów wszystkich korporacji. Przemówienia wygłosili: prezes czynnej Arkonii, dwóch naszych filistrów oraz przedstawiciel delegowany przez korporacje. Do końca uroczystości sztandary korporacji zdobiły kwaterę Arkonii.
Poza tym utkwiły mi w pamięci szczegóły dotyczące trunków i jedzenia. "W kociołkach bigos grzano. w słowach wydać trudno Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną..."
Bigos ten, istotnie doskonały, zrobiony na winie, był dziełem filistrówny Ady Prauss. Jako trunek podano śliwowicę, domowe dzieło filistrówny Marty Podoskiej. Był tylko ten jeden trunek, przede wszystkim dlatego, że był rzadko dobry, poza tym, by mieszaniem trunków nie wywoływać nie pożądanych skutków.
Tegoż dnia popołudniu odbyła się uroczysta akademia w przepełnionej auli Politechniki Warszawskiej w asyście sztandarów korporacyjnych. Akademii przewodniczył filister założyciel Tadeusz Rojowski, w otoczeniu prezydiów Związku Filistrów i czynnej Arkonii. Zajął również miejsce przy stole prezydialnym ksiądz arcybiskup Edward Hopp, dawny i wypróbowany przyjaciel Arkonii.
Przemówienia wygłosili filistrzy Tadeusz Rojowski, Tadeusz Rapacki i Tadeusz Wędrowski oraz prezes czynnej Arkonii, kol. Wojciech Rychlewicz. Wygłosił również mowę ks. arcybiskup Ropp.
Bardzo piękne w treści a niewątpliwie najładniejsze obrazowo było przemówienie fil. Wydżgi w imieniu Konwentu Polonia. Gdy wstąpił na podwyższenie, sztandar Polonii pochylił się nad nim, tworząc jakby baldachim, co w połączeniu z jego doskonalą postawą oratorską i rzuceniem dekla przy rozpoczęciu przemówienia zrobiło duże wrażenie.
Wieczorem odbył się Komersz zewnętrzny w salach Resursy Obywatelskiej w obecności około 600 osób, to jest wszystkich Arkonów, członków korporacji warszawskich i delegacji korporacji zamiejscowych. Najliczniejsza była delegacja Konwentu Polonia.
W części oficjalnej przewodniczył wiceprezes Zarządu Związku Filistrów Władysław Malinowski wespół z prezesem czynnej Arkonii Wojciechem Rychlewiczem, w części nieoficjalnej Komerszu - kol. Jan Gumiński.
Z licznych przemówień jakie były wygłoszone udało się przypomnieć tylko sześć, a mianowicie: prezesa czynnej Arkonii, prezesa Związku Filistrów Arkonii, prezesa Konwentu Polonia Witolda Sawickiego, fil. Sarmatii Zembrzuskiego. fil. Lechicji Otolskiego i fil.Lutyko-Wenedii płk. Mentzla.
Poniedziałek, 20 maja, 1929 r.
W programie oficjalnym na len dzień przewidziany był tylko raut, zupełnie jednak niespodziewanie fil. Tytus Wilski sen., urządził u siebie śniadanie dla Prezydium Arkonii, zapraszając, jeszcze grupę kolegów. Wszystkie zazwyczaj zebrania u fil. T. Wilskiego były udane, to jednak zaliczone było do wyjątkowych, a to dzięki słynnej na całą Polskę starce Montwilłowskiej, którą podawano przy niezwykłych tylko okazjach. Starkę tę fil. T. Wilski otrzymał w posagu za żoną, Montwiłłówną z domu. Takiej starce należy się słusznie parę słów wspomnienia, gdyż tylokrotnie i przez tak wielu ludzi opisywana doskonałość starki litewskiej, niewątpliwie w starce Montwiłłowskiej swój wyraz znajdowała.
Wieczorem odbył się raut - bal w salonach Resursy Obywatelskiej. W części koncertowej wzięli udział: pani Szymanowska, siostra Karola (śpiew), Pan Wacław Kochański (skrzypce) i Pani Maria Balcerkiewiczówna (recytacja). Po raucie odbył się bal, na którym grał jak zwykle zespół orkiestry Jana Różewicza, tak zwanego Białego (gdyż był on blondynem), w odróżnieniu od Czarnego (który był brunetem), kierownika innego zespołu muzycznego.
Panu, Janowi Różewiczowi należy się szczególnie miła pamięć w Arkonii. Osoba jego była tak ściśle związana z kroniką naszych imprez tanecznych, że doprawdy trudno byłoby wyobrazić sobie, by kto inny niż Biały Rożewicz mógł grać na balu Arkonii.
Na tym zakończył się okres niezapomnianych trzech dni, zamykający pól wieku życia Arkonii.
Dziś jeszcze, ilekroć wspominam te chwile, z podziwem myślę o wpływie wiecznej młodości, jaki Arkonia wywiera na ludzi. Ci starzy filistrzy, gdy znaleźli się w gronie arkońskim. od razu poczynali myśleć, czuć, mówić i bawić się, jak ich młodsi koledzy, którzy ledwie pełnolecie osiągnąć zdołali. Poważni, często dostojni panowie, w sposób przedziwnie prosty i naturalny młodnieli i to nie tylko wobec nas młodych, lecz i wobec samych siebie. Czy to, jak filistrzy Zabiełło z Koreywą, hałasujący w czasie akademii, czy jak fil. A. de Rosset, namawiający swego przyjaciela fil. M. Zajdenbajtla, by zjadł prosiaka, czy to jak fil. C. Skotnicki, Jego Magnificencja Rektor Politechniki Warszawskiej, śpiewający, z kieliszkiem w jednym a kawałkiem żółtego sera w drugim ręku, czy jak wielu, wielu innych, dziś przeważnie już nie żyjących.
Dozgonną winniśmy żywić wdzięczność w sercach dla tych naszych starszych Kolegów-Przyjacioł, że odkryli nam tajemnicę, dzięki której mimo wszystkie nieszczęścia, cierpienia i zgryzoty, zawsze mamy możność odnaleźć w sobie młodość.
Tajemnica ta jedno ma imię:
ARKONIA
Wojciech Rychlewicz
Londyn, 1949 r.
Cetus 1924 r.
Fragment przemówienia fil. Jana Gumińskiego dn. 8 czerwca 1914 r. na Komerszu 95-1ecia Arkonii w Londynie
"...W czasie uroczystości jubileuszowych 50-1ecia Arkonii w 1929 r. Komersz wewnętrzny odbył się w lokalu Stowarzyszenia Techników przy ulicy Czackiego. Mieliśmy ponad 500 uczestników i w owym czasie tylko Stowarzyszenie Techników mogło nas wszystkich pomieścić i przygotować dla wszystkich kolację. Nie pamiętam dań, bo w tym okresie ilość a nie jakość jedzenia była dla mnie najważniejsza.
Natomiast doskonale przypominam sobie wszystkie przemówienia, a w szczególności dwa, których forma i treść niezmierne na mnie zrobiły wrażenie. Były to przemówienia filistrów Mariana Manteuflla i Władysława Andersa. Różniły się od siebie biegunowo, były jak woda i ogień, ale oba trafiały do sedna naszych uczuć i poruszały zagadnienia niezwykle ważne dla przyszłości nie tylko naszego Stowarzyszenia, ale i tak młodego państwa, jakim była wówczas Polska.
Jako motto swego przemówienia fil. Manteuffel wybrał dopiero co wydaną książkę Remarque'a "Na Zachodzie bez zmian", opisującą piekło życia w okopach na zachodnim froncie, beznadziejność zmagań dwóch największych wówczas potęg wojskowych i bezcelowość tych wszystkich spustoszeń i tragedii, jakie wojna spowodowała. Kiedy tysiące ludzi ginęło, komunikaty sztabowe podawały "na Zachodzie bez zmian".
Na tle tej powieści i obserwacji tego, co się na świecie robi i pisze, filister przewidywał nową, straszliwszą jeszcze wojnę Świat pod niż ostatnia. Nową, bezcelową walkę bez pardonu.. świadomie dąży do tego i kraj nasz znowu stanie się terenem walki. Hordy nieprzyjacielskie pustoszyć będą wsie i miasta. Wszędzie słychać będzie miarowy tupot piechoty, dudnienie wozów amunicyjnych i artylerii. w najbardziej oddalonych zakątkach kraju huk dział i terkot karabinów maszynowych będzie budzić ze snu maleńkie dzieci, pozostawiając im na całe życie uraz przeżyć wojennych. Niewinna ludność skazana będzie na rabunki, gwałty i rozstrzelania. Głód i pożoga ogarną wszystkie połacie kraju. Całe narody marzą o takim konflikcie i podobne tendencje dają się odczuć i w naszym kraju.
Nastrojom tym należy się przeciwstawiać w skali światowej, bo zamiast rozwoju przyniosą klęskę. Należy starać się nastawić myśl ludzką w kierunku pokoju i zgody między narodami, w kierunku podnoszenia wartości m oralnej społeczeństw, a zacząć od samych siebie. Zacząć od młodzieży, która z entuzjazmem powinna podchwycić ideę współpracy i miłości bliźniego...i w Arkonii czynnej widzi on zalążek, z którego mógłby się rozwinąć nowy ruch.
Przemówienie fil. Manteuffla, choć wygłoszone w nadzwyczaj pięknej formie, przesiąknięte było wielkim pesymizmem i nie wzbudziło uznania dla wygłoszonych idei. Zupełnie nie odpowiadało nastrojowi młodych i przyjęte zostało milczeniem.
Kontrastem w stosunku do niego była wypowiedź fil. W. Andersa, wówczas pułkownika Wojsk Polskich. Uważał on, że nie ma powodu do pesymizmu. To prawda, że na świecie istnieją tendencje odwetowe, ale nie nadają jeszcze tonu. Tymczasem my z pełnym zapałem powinniśmy się odbudowywać ze zniszczeń wojennych, zapewniając państwu sprawnie działającą administrację. Już teraz młodzież chętnie pracuje nad powiększeniem swej wiedzy zawodowej, z entuzjazmem odbywa służbę wojskową, widząc w armii ten czynnik, który może uchronić nas od klęski, jeżeli zawierucha, o której wspomina fil. Manteuffel, ogarnie również nasz kraj. Armia konsoliduje się coraz bardziej i jeśli czas pozwoli, będzie zaporą, o którą rozbiją się wraże zakusy. Nie po winniśmy się poddawać pesymizmowi, a widząc jak krzepniemy z dnia na dzień w każdej dziedzinie naszego życia, powinniśmy z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Pamiętam te przemówienia, wygłoszone na dobrych kilka lat przed wystąpieniem Hitlera, pamiętam ich ogólną treść i kilka charakterystycznych ustępów, które chciałem tutaj odtworzyć, nie gwarantując ich ścisłości, ale również pamiętam wrażenie, jakie na nas wywarły. Byliśmy wszyscy po stronie fil. Andersa, po stronie entuzjazmu i radości życia, uważając wywody fil. Manteuffla za narzekania starego, znękanego życiem człowieka.
Teraz, kiedy po tylu latach wspominam te wypowiedzi, widzę jak błędnie je osądziliśmy. Przepowiednie fil. Manteuffla sprawdziły się prawie dosłownie. Pożoga wojenna zniszczyła nasz kraj straszliwie, pozbawiła nas trzeciej części naszych terytoriów, wygubiła prawie cały kwiat naszej młodzieży...Przeżyliśmy katastrofę, jakich mało zna historia świata...
Jan Gumiński
Londyn, czerwiec 1974 r.
Cetus 1921 r.
Udział Arkonów w akademickich organizacjach samopomocowych na wyższych uczelniach do wybuchu II wojny światowej
W okresie niepodległości to jest w latach 1920 - 1939, na wyż szych uczelniach całej Polski bardzo rozwinięte i dobrze zorganizowane były różnego typu organizacje samopomocowe. Instytucje te prowadziły działalność w ramach różnych uczelni dokształcając studentów przez koła naukowe, zakładane dla poszczególnych specjalności oraz - "Bratnie Pomoce", popularnie zwane "Bratniakami".
Na niektórych większych uczelniach istniała też szeroko rozwinięta pomoc w formie wydawnictw materiałów szkoleniowych.
"Bratnia Pomoc"stała się najbardziej powszechną organizacją akademicką, choć nie było przymusu należenia do niej. Jednak szeroki wachlarz tanich usług, jaki oferowała, przyciągał do niej około 90% studentów.
Co roku odbywały się Walne Zebrania wszystkich członków "Bratniej Pomocy", przeważnie z udziałem rektora, zawsze zapraszanego w imieniu studentów przez prezesa tego stowarzyszenia oraz - wyznaczonego przez Senat danej uczelni profesora - kuratora.
Ustępujący Zarząd składał na Walnym Zebraniu szczegółowe sprawozdanie ze swej rocznej działalności, podobnie czyniła to Komisja Rewizyjna i Sąd Koleżeński. Z kolei Walne Zebranie wybierało na rok następny nowe zarządy wymienionych instytucji, a po zakończeniu kadencji, ustosunkowywało się do ich działalności, udzielając, lub nie, absolutorium.
Działalność "Bratniej Pomocy" przejawiała się przede wszystkim w udzielaniu członkom pomocy finansowej w postaci pożyczek bezprocentowych, krótko lub długoterminowych oraz dla najbardziej potrzebujących, zapomóg bezzwrotnych. Fundusze na ten cel składały się z dotacji Senatu Akademickiego, ze składek wszystkich członków "Bratniej Pomocy", a także z dochodów stałych, jak np. działalność Komisji Wydawniczej, kursy przygotowawcze na uczelnie. oraz dochodów niestałych, np. imprezy rozrywkowe.
Istotnym przejawem pomocy koleżeńskiej był przydział miejsc w domach akademickich. Wnioski w tej sprawie opracowywała "Bratnia Pomoc". a zatwierdzał je profesor - kurator z ramienia Senatu Akademickiego. Wobec niedostatecznej liczby pomieszczeń mieszkalnych dla studentów, rekrutujących się w znacznej, większości z prowincji ( to jest z miast nie posiadających wyższych uczelni. względnie z małych miasteczek lub ze wsi) możność uzyskania pokoju w domu akademickim miała zasadnicze znaczenie.
Niewątpliwie nie wszyscy potrzebujący mogli korzystać z po mocy finansowej lub mieszkaniowej, wobec niedostatecznych funduszów, jakimi rozporządzała "Bratnia Pomoc" i zbyt małej licz by domów akademickich. Jednak właśnie w takiej sytuacji studencka organizacja samopomocowa miała szczególnie ważne i odpowiedzialne zadanie. aby spośród zgłaszających się wybrać tych którzy rzeczywiście najbardziej nil taką pomoc zasługiwali.
Powszechną i stosunkowo najłatwiej dostępną pomocą była prowadzona przez "Bratniaka" każdej uczelni stołówka, umożliwiająca studentom podstawowe wyżywienie po zniżonych cenach.
"Bratnia Pomoc" pośredniczyła również w uzyskiwaniu przez studentów dorywczych przeważnie zarobków, tak w miesiącach nauki. jak i w okresie ferii letnich. Pośrednictwo to dotyczyło też wyjazdów rekreacyjnych podczas przerw międzysemestralnych względnie w czasie wakacji.
Niektóre "Bratnie Pomoce" prowadziły działalność wydawniczą w zakresie przede wszystkim książek i skryptów niezbędnych dla studentów. Na przykład na Politechnice Warszawskiej Komisja Wydawnicza była wyodrębnionym dużym przedsiębiorstwem "Bratniej Pomocy". działającym na własnym rozrachunku. prowadząc oprócz działalności wydawniczej własne księgarnie i duży sklep z materiałami kreślarskimi i piśmiennymi.
Całkowicie bezinteresowna praca społeczna w akademickich organizacjach samopomocowych była dla studentów dobrą zaprawą gdyż ułatwiała nawiązywanie kontaktów i przeciwstawiała się egoistycznemu zamykaniu się w kręgu osobistych spraw; na ogół traktowano ją jako zaszczyt. choć wymagała od tych, co ją podejmowali ofiary ż ich prywatnego czasu, przeznaczonego na naukę i rozrywki. Praca ta, chociaż w zasadzie nie kolidowała z terminami wykładów, seminariów czy ćwiczeń specjalistycznych. okres studiów jednak niewątpliwie przedłużała.
Oprócz bezpośredniej akcji samopomocowej, "Bratnie Pomoce" - dzięki uzyskanemu autorytetowi tak wśród młodzieży akademickiej jak i u władz uczelni - spełniały rolę najszerszej reprezentacji ogółu studentów. Posiadały też swoje centrale środowiskowe oraz zrzeszone były w Ogólnopolskim Związku Bratnich Pomocy.
W drugim dziesiątku lat niepodległości sytuacja na wyższych uczelniach uległa niekorzystnej dla studentów zmianie. W 1932 r. podwyższono opłaty akademickie (czesne), a ustawa z 1933 r. ograniczyła autonomię wyższych uczelni w zakresie uprawnień rektorów i senatów akademickich, jak również skasowała możliwość istnienia ogólnopolskich zrzeszeń organizacji studenckich. Mimo tych restrykcji, do czasu ostatniej wojny rektor był nadal wybierany przez senat akademicki.
W związku z wymienionymi ustawami i naciskiem władz państwowych, we wszystkich środowiskach akademickich w Polsce rozpoczął się bardzo trudny okres dla młodzieży, broniącej swojej niezależności ideowej, organizacyjnej i materialnej.
Na czele tej akcji stały największe organizacje studenckie, m.in. właśnie "Bratnie Pomoce". Występowały one zdecydowanie do władz w obronie praw młodzieży, musiały jednak prowadzić politykę bardzo wyważoną w stosunku do nieodpowiedzialnych po sunięć niektórych, będących w znacznej mniejszości, ugrupowań politycznych, które mogły doprowadzić do rozwiązania samorządu akademickiego.
Najsilniejsze wśród młodzieży były ugrupowania polityczne o charakterze narodowym, względnie narodowo-radykalnym. "Bratnie Pomoce" jako organizacje samopomocowe starały się za chować polityczną niezależność, to też charakterystyczne jest, że w tej trudnej sytuacji, Arkoni, będąc oczywiście ich członkami, lecz nie związanymi czynnie z żadną organizacją polityczną, wybierani byli częstokroć na odpowiedzialne stanowiska zarówno w "Bratnich Pomocach", jak i w innych organizacjach studenckich o charakterze ogólnym, prowadząc poszczególne agendy-referaty, względnie wchodząc w skład prezydium lub nawet obejmując jego kierownictwo tak zwaną prezesurę.
Ponadto członkowie Arkonii nieraz brali udział w pracach Sądu Koleżeńskiego, Komisji Rewizyjnej i Kół Naukowych na po szczególnych uczelniach.
Kandydatury Arkonów na kierownicze stanowiska w organizacjach akademickich musiały być zatwierdzone przez Koło Arkonii.
Wśród wielu Arkonów, pracujących społecznie w tych organizacjach, najwybitniejsze funkcje pełnili niżej wymienieni koledzy.
W pierwszych latach po zakończeniu działań wojennych 1920 r. prezesami "Bratniej Pomocy" Politechniki Warszawskiej byli: Wilhelm Karol Henneberg, Bolesław Ruśkiewicz, Edmund Oliński, Alojzy Oliński, Tadeusz Zamoyski.
W roku akademickim 1923-24 Ryszard Manteuffel był wiceprezesem "Bratniej Pomocy" Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskie go, zaś prezesem w roku 1924-25. Na tejże uczelni Adam Domański w roku 1925-26 został wiceprezesem "Bratniej Pomocy", a w latach 1930-31 i 1931-32 na wiceprezesa i prezesa wybrano Władysława Olizara.
Wiceprezesem "Bratniej Pomocy" Wyższej Szkoły Handlowej w roku 1931-32 był Jerzy Neuman.
Wiktor Rudnicki pełnił funkcję prezesa "Bratniej Pomocy" Politechniki Warszawskiej w roku akademickim 1933-34, po nim prezesurę objął w latach 1935-36 i 1936-37 Mirosław Ostromęcki, który w roku 1937-38 został przewodniczącym Porozumienia "Brat nich Pomocy" studentów wyższych uczelni warszawskich.
Jan Ostrowski był prezesem "Bratniej Pomocy" Politechniki Warszawskiej w roku 1937-38, mając w Prezydium, jako wiceprezesa, Tadeusza Skarżyńskiego.
W 1939 r. Władysław Rathe był wydelegowany przez "Bratnią Pomoc" Politechniki Warszawskiej do Zarządu i na opiekuna Kuchni Akademickiej przy ul. Koszykowej.
Tadeusz Skarżyński w roku 1936-37 był wiceprezesem Ogólnopolskiego Komitetu Ślubowań Jasnogórskich Młodzieży Akademickiej.
W roku 1937-38 Witold Tyrakowski został wiceprezesem "Bratniej Pomocy" studentów Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego oraz z ramienia młodzieży studenckiej współorganizatorem "Legii Akademickiej".
Józef Podoski w 1924 r. pełnił funkcję Generalnego Komisarza Kongresu Międzynarodowej Konfederacji Studenckiej ("Con rederation lnternationale des Etudiants, w skrócie CIE).
Jesienią 1924 r. na ogólnokrajowym Zjeździe Akademickim w Wilnie Józef Podoski został wybrany na prezesa Naczelnego Komitetu Akademickiego.
Eugeniusz Strug był prezesem Akademickiego Związku Sportowego - A.Z.S.
Wielu kolegów pełniło funkcje prezesów i członków Zarządów Kół Naukowych na kilku wyższych uczelniach.
Biorąc pod uwagę, że na każdej z tych uczelni - liczących łącznie wiele tysięcy studentów, studiowało najwyżej kilku dziesięciu Arkonów, mówi to niemało o pracy Arkonii na terenie społecznym, jak również o doborze jej członków.
Komersz zewnętrzny 1937 r.
Lata biegną. Coraz mniej jest wśród nas kolegów, którzy pamiętają dokładnie życie Arkonii w Warszawie na tle przedwojennych stosunków w Kraju. Nowe, doniosłe wypadki tych lat przytłaczają poprzednie wydarzenia, lecz i te ważne są dla historyka.
Kronika Arkonii doprowadzona została systematycznie do 1939 r. Późniejsza działalność Korporacji i Związku Filistrów, utrwalona jest jedynie w urywkowych wspomnieniach. Wszystkie akta la t dawnych, a bodaj i nowsze z Wilczej zaginęły, prawdopodobnie bezpowrotnie.
Obowiązkiem naszym jest uzupełnienie "Księgi Pamiątkowej" 50-lecia. Poniżej kreślę z pamięci jeden z fragmentów.
Zdaję sobie sprawę, że w świetle późniejszych wypadków i politycznego rozbicia społeczeństwa nieżyczliwi nam ludzie oceniać mogą fałszywie zbliżenie Arkonii do marszałka Rydza-Śmigłego, zwłaszcza po czynnym wystąpieniu Stowarzyszenia w maju 1926 r.
Przeciwnicy narodowego światopoglądu, któremu hołdowała większość korporacji, ewolucjonizmu i solidaryzmu społecznego, zwalczali nasze korporacje, nieświadomie lub wręcz złośliwie przyrównując je do Burschenschaftów niemieckich. Większość naszych "wrogów" nie zna polskiego ducha i prawdziwie demokratycznych założeń polskiego ruchu korporacyjnego na obczyźnie przed I wojną światową, lub opiera się na ujemnych wrażeniach wywołanych przez sporadyczne wybryki niedojrzałej młodzieży, podszywającej się pod jego barwy w kraju. Wypadki wojenne przerwały proces doskonalenia naszej pracy ideowo-wychowawczej. Tym ważniejsze jest uzupełnienie kroniki.
Aby dokładnie przedstawić i zrozumieć przedwojenną działalność Arkonii w Warszawie, powinniśmy ukazać jej założenia i ciągłość pracy społecznej na ogólnym tle politycznym.
Tradycyjna, wieloletnia apolityczność Arkonii wyrażała się w zakazie należenia czynnych członków do partii politycznych.
Po przeniesieniu Stowarzyszenia z Rygi do kraju stało się jasne, że nie może ono być oddzielone od życia politycznego i pojęcie "apolityczność" zostało zastąpione "apartyjnością".
Czynny Arkon ma obowiązek urzeczywistniania w życiu własnej ideologii jako "oficer pracy społecznej", zaś całe Stowarzyszenie występuje solidarnie wszędzie tam, gdzie tego wymaga "dobro Narodu i Państwa", a więc, w sprawach ponadpartyjnych. Tak też ujmuje to zagadnienie ideologia Arkonii i rozszerzające ją komentarze.
Praktyka wykazała, że ideologia nasza była wprowadzana w życie. Przypomnijmy tylko jako przykłady:
- jednomyślne wstąpienie do wojska na skutek uchwały Koła w 1918 r.,
- czynne wystąpienie Stowarzyszenia w 1926 r. w obronie Konstytucji i praworządności,
- opuszczenie Związku Polskich Korporacji Akademickich, którego Arkonia była założycielką i najczynniejszym członkiem, gdy się okazało, Że stał się on terenem walk politycznych.
Potępienie tych walk "obniżających poziom etyczny społeczeństwa" oraz nakaz "wydajnej działalności zmierzającej do uzdrowienia tych szkodliwych stosunków". Zostały chyba najsilniej sformułowane w uchwale 1431 kolejnego Koła w 1922 r.
W świetle tych nakazów ideowych, które stały się podstawą wychowania pokoleń arkońskich i weszły w krew Arkona-Obywatela, nasuwała się konieczność zajęcia wyraźnego stanowiska i wzmożenia wysiłku dla scalenia rozbitego społeczeństwa w obliczu narastającego niebezpieczeństwa wojennego.
Wczujmy się w nastroje kraju. Był rok 1936-37.
Linia podziału społeczeństwa jest coraz widoczniejsza. Nawet Zamek (Prezydent) i ulica Klonowa (marszałek Rydz-Śmigły) nie współpracują ze sobą harmonijnie, chociaż po obu stronach są ludzie bliskich sobie przekonań, wyrośli z tego samego pnia organizacyjnego lub konspiracyjnego.
Na Zachodzie Hitler, od trzech lat przy władzy, przygotowuje dalsze zabory.
Groźna sytuacja międzynarodowa wymagała scalenia społeczeństwa. Wydawało się, że obowiązek ten spoczywa na młodym pokoleniu, wolnym od urazów niewoli i serwitutów partyjnych. Apolityczność wojska i nienależenie czynnych Arkonów do partii politycznych. przy własnej ideologii. stwarzały naturalny pomost do porozumienia. Rzecznikiem tej koncepcji był przede wszystkim fil. Tadeusz Wędrowski. Jego ideą było krzewienie przysposobienia wojskowego i sportu wśród młodzieży akademickiej, oraz zbliżenie do wojska.
Już w poprzednich okresach Arkonia tworzyła pogotowia samopomocy społecznej przeciw dezorganizującym strajkom.
Wędrowski był oficerem rezerwy 5 pułku ułanów w Ostrołęce.
Głęboki patriotyzm, dynamizm i wielki urok osobisty pomagały mu w zacieśnianiu więzów między oficerami tego pułku a Stowarzyszeniem. Odwiedzaliśmy się, oficjalnie i prywatnie. Delegacje oficerów bywały na kwaterze, arkońskie na świętach i balach pułkowych. Prócz fechtunku zorganizowano strzelnicę, jazdę konną i klub tenisowy.
Granice tej współpracy rozszerzyły się następnie i nabrała ona charakteru politycznego. Wojsko szukało również kontaktów ze społeczeństwem. Ze strony marszałka Śmigłego występował płk. Leon Strzelecki, ze strony korporacji działali głównie filistrzy. Tadeusz Wędrowski, Janusz Wojciechowski, Roman Daszyński, Józef Weytko i z Aquilonii Zbigniew Stypułkowski.
Odbyło się kilka wspólnych zebrań towarzyskich z przemówieniami programowymi, na których byli obecni również inni filistrzy m.in. gen. Anders oraz oficerowie ze sztabu Rydza Śmigłego. Fil. W. Anders pomagał w nawiązywaniu kontaktów.
Trzeba pamiętać, że rząd nie uznawał wówczas centralnych organizacji akademickich. Ograniczenia praw akademickich dotknęły również Związek Polskich Korporacji Akademickich. Stowarzyszenia studenckie mogły być tylko jednouczelniane. Zakaz przyjmowania członków z innych uczelni obchodzono w ten sposób, że byli oni formalnie "stałymi gośćmi". Koło Międzykorporacyjne działało jedynie nieoficjalnie.
W tych warunkach projekt zaproszenia marsz. Rydza-śmigłego na komersz Arkonii i zapewnienie, że zaproszenie to będzie przez niego przyjęte, były pewnego rodzaju rewelacją. Były też dowodem, że marsz. Rydz-Śmigły poszukuje dróg porozumienia ze społeczeństwem, w tym wypadku z młodzieżą akademicką.
Lecz wspomnienia maja 1926 r. były jeszcze zbyt świeże, a drażniące metody kliki wojskowej zbyt obce.
Na kwaterze zawrzało od zebrań i rozmów. Odbywały się one również w domach prywatnych, przy udziale kolegów z innych korporacji.
Powodując się przede wszystkim troską o scalenie poróżnionego społeczeństwa oraz mając na względzie widoki na zmianę polityki rządowej w stosunku do młodzieży akademickiej, Koło Arkonii zaakceptowało projekt urządzenia komerszu zewnętrznego z udziałem marsz. Rydza-śmigłego.
Na zaproszenie Arkonii również inne korporacje postanowiły wziąć udział w Komerszu.
Odbył się on 18 maja 1937 r. bardzo uroczyście, w salonach Resursy Obywatelskiej przy udziale około 600 osób.
Olbrzymia sala balowa była wypełniona długimi stołami i udekorowana sztandarami, emblematami Stowarzyszenia i kwiatami. Marsz. Rydz-Śmigły przybył w towarzystwie płk. L. Strzeleckiego. Prezydium czynnej Arkonii, Zarząd Związku Filistrów oraz przedstawiciele Związku Polskich Korporacji Akademickich powitali marszałka w hallu. Goście i prezesi zajęli poprzeczny stół honorowy, naprzeciw którego, przy przeciwległej ścianie znajdo wała się mównica.
Wygłoszono szereg programowych przemówień. obrazujących nie tylko sytuację na terenie akademickim, ale również położenie całego kraju. Pamiętam dobrze przemówienie Tadeusza Wędrowskiego. Najsilniejszym przemówieniem "bez osłonek" był głos fil. Tytusa Wilskiego jun. Odśpiewano pieśni komerszowe i Gaudeamus. Marsz. Śmigły-Rydz odpowiedział w tonie patriotycznym i serdecznym. wskazując na potrzebę pojednania wobec grozy wojny. Zakończył mowę słowami: "...umiem być konsekwentny", w tym znaczeniu, że zrobiwszy ten pierwszy krok w kierunku młodzieży, będzie pamiętał o przywróceniu jej praw, oraz o współpracy w kierunku zgody narodowej.
Po zebraniu nieoficjalnym. które przeciągnęło się do późna w nocy. odprowadzono naszego gościa. poprzedzając samochód Marszałka samochodem jednego z kolegów z rozwiniętym sztandarem Arkonii.
Sfery polityczne były zaskoczone próbą Śmigłego zbliżenia się do młodzieży akademickiej ponad partiami. Pisma wypełnione były opisami komerszu i rozważaniami na temat jego znaczenia politycznego. Lewica zajęła wręcz nieprzychylne stanowisko, zarzucając młodzieży korporacyjnej reakcyjność. Zgromadziliśmy duży zbiór tych komentarzy i liczne fotografie, które zapewne zginęły.
Skutki komerszu nie odpowiedziały niestety przewidywaniom i nadziejom. Arkonia rewizytowała oficjalnie Marszałka. Od było się wprawdzie kilka rozmów na tematy akademickie, nie powodowały one jednak żadnych widocznych zmian w układzie stosunków, poza przywróceniem do życia Bratnich Pomocy na wyższych uczelniach i utworzeniem Legii Akademickiej pod dowództwem płk. Tomaszewskiego. Wbrew zapowiedziom, Rydz-Śmigły nie umiał być w pełni konsekwentny.
Opisany fragment przedwojennej działalności Arkonii jest jeszcze jednym przykładem czynnego stosowania ideologii Stowarzyszenia w życiu. Uczyniona próba pojednania, choć nieudana, jest znamienna również z tego względu. Że Stowarzyszenie pokonało swe opory wewnętrzne i urazy w najczystszej intencji spełnienia swego społecznego obowiązku.
Antoni Wejtko
Afryka, grudzień 1949 r.
Cetus 1914 r.
Wmurowanie i poświęcenie tablicy pamiątkowej dn. 22 listopada 1969 r. w kościele św. Marcina w Warszawie w 9O-rocznicę założenia Arkonii
Myśl wmurowania pamiątkowej tablicy Arkonii w jednym z kościołów w Warszawie skrystalizowała się we mnie na uroczystości poświęcenia tablicy Konwentu Polonia.
Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że powinniśmy również ufundować podobną tablicę. gdyż w obecnych czasach jest to jedyna możliwa forma oddania hołdu naszym poległym, zamęczonym i zmarłym przyjaciołom, oraz pozostawienia przyszłym pokoleniom śladu istnienia drogiego nam Stowarzyszenia, a także wzmożenia kontaktu pomiędzy żyjącymi Arkonami.
Kolegą. który cały czas pomagał mi w pracy i w różnych za biegach, związanych z tym przedsięwzięciem, był śp. Zygmunt Żyliński i jemu właśnie należy zawdzięczać, że zamiar nasz został zrealizowany.
Po opracowaniu treści uzgodnionej z kilkoma kolegami i zatwierdzonej przez władze kościelne, tablica została wykonana.
22 listopada 1969 r. o godz. 17.00 w kościele św. Marcina w Warszawie, przy ulicy piwnej, odbyła się uroczystość poświęcenia tablicy.
Tablica mosiężna o treści:
"Zmarłym. poległym na frontach i w obozach Arkonom
- wieczna pamięć. Veritate ac Labore 1879 - 1969"
z emaliowanymi barwami i cyrklem Arkonii została wmurowana w nawie głównej, pod tablicą Konwentu Polonia, z prawej strony, na filarze z postacią Chrystusa na krzyżu, spalonym do połowy w czasie Powstania w 1944 r.
W małej wnęce w tym filarze, w glinianym dzbanku, stały biało-czerwone goździki opasane wąską szarfą z barwami Arkonii.
Poświęcenia tablicy dokonał ksiądz mjr. Kaniowski, w czasie Powstania kapelan Armii Krajowej na Starym Mieście. w asyście dwóch księży, poczem została odegrana na organach oficjalna pieśń Arkonii. W tej podniosłej chwili, trzech członków Konwentu Polonia złożyło u stóp filaru wiązankę chryzantem przewiązanych szarfą o barwach Konwentu z napisem "Polonia - Arkonii".
Po poświęceniu tablicy mszę św. żałobną odprawił również ks. mjr. Kaniowski, po łacinie, według starego rytu. Po Ewangelii, w homilii, ks. Kaniowski podał w krótkim zarysie historię i cele Arkonii, oraz straty, jakie poniosło Stowarzyszenie w ostatniej wojnie światowej spośród filistrów i czynnych członków, na polach bitew, w okresie okupacji, Powstania Warszawskiego i w obozach zagłady - ogółem w liczbie 66 osób. W czasie mszy św., odegrano na organach utwory Chopinaa po mszy św. - fragment pieśni "Braciom, co po życia znoju, spoczywają już w spokoju...wieczny spokój, wieczna cześć...".
Cała ta skromna uroczystość przebiegła w atmosferze nad wyraz podniosłej.
Dużo obecnych przystąpiło do Komunii św., kościół był wy pełniony w liczbie około 300 osób - przeważnie rodzinami arkońskimi oraz przyjaciółmi z Konwentu Polonia, Welecji, Jagiellonii i Laudy.
Obecnie w każdą rocznicę założenia Stowarzyszenia, jest odprawiana w tym kościele msza św. za spokój dusz zmarłych Arkonów. Jest to jedyna uroczystość Arkonii, na którą zjeżdżają się koledzy z całej Polski.
Po uroczystości w kościele odbyło się w prywatnym domu jednego z przyjaciół Arkonii spotkanie, na które przybyli przedstawiciele Arkonii, Polonii, Welecji, Jagiellonii i Laudy.
Karol Świętorzecki
Kwiecień, 1978 r.
Cetus 1926 r.
Złożenie sztandarów Arkonii na Jasnej Górze
Dwa sztandary Arkonii, przechowane przez filistrów w czasie wojny, zostały złożone w Skarbcu Pamięci Narodowej na Jasnej Górze w Częstochowie 5 czerwca 1976 r. Na tę uroczystość zjechali się koledzy z Arkonii, Polonii i Jagiellonii. W czasie mszy św., która poprzedziła akt przekazania sztandarów kazanie wygłosił ojciec Eustachy Rakoczy, kustosz skarbca.
Kazanie wygłoszone przez O. Eustachego Rakoczego dn. 5 czerwca 1976 r. w Kaplicy Matki Boskiej na Jasnej Górze
"Od 6 stuleci na Jasnej Górze odczytujemy Ewangelię o godach w Kanie Galilejskiej. I to miejsce, na tej górze, zwanej Jasną Górą, nazwaliśmy Polską Kaną Cudowną. Rok obecny nazywamy rokiem historycznym, bo jest pierwszym rokiem z tych 6 wprowadzających nas do wielkiego jubileuszu 600-lecia obecności Jasnogórskiego Wizerunku, tutaj w Częstochowie. i nazywamy ten rok rokiem wdzięczności dlatego, że historia pełna jest obecności Tej, która błogosławi wam i błogosławi od stuleci naszemu narodowi.
Przyszła do nas bardzo cicho i nie wiemy jak wyglądało Jej przyjście przed 6 wiekami na to miejsce. Nie było wtedy pielgrzymów, nie towarzyszyły jej przyjściu fanfary, przyszła cicho, ni kogo z tronu nie zrzuciła, przyszła tak pokornie do naszej Ojczyzny w tym wizerunku, jak cicho i pokornie żyła za swego ziemskiego życia... I od 6 stuleci mówi nam jedną prawdę. Mówi do tych, którzy tu przybywali na początku istnienia sanktuarium, a potem tym wszystkim, którzy tu przybywali aż po dni dzisiejsze. Mówi to, co słyszeliśmy przed chwilą w odczytanej Ewangelii: "Cokolwiek powie wam mój Syn, to wy czyńcie".
Matka Boża jest jedyna, która w Polsce mówi prawdę, która w Polsce nie zmienia swego zdania, która nie okłamuje. Od 6 wieków mówi z tego miejsca te same słowa. Każdy z nas rozumie, bo do każdego z nas Ona je kieruje w jakiś inny sposób. Rozumiemy słowa Matki, bo przecież jesteśmy Jej dziećmi i przebywamy tutaj, gdyż Bóg wybrał to miejsce, by z niego Jego Matka w sposób szczególny była naszą Matką. Stała się Matką ! To nasi pradziadowie przynieśli Jej złociste korony, a potem wręczono Jej berło i jabłko, by królowała naszemu narodowi.
Od 6 wieków pielgrzymujemy na Jasną Górę. Ta, która została z ciałem i duszą wzięta do nieba, przez znak tego Cudownego Obrazu w wyjątkowy sposób obecna jest ciągle z nami. W tym miejscu do tego stopnia odczuwamy Jej obecność, że to miejsce nazywamy miejscem cudownym, że tutaj jest bardziej obecna, niż gdziekolwiek indziej i dlatego tutaj się garniemy, dlatego tutaj okazuje my Jej miłość większą, aniżeli gdziekolwiek indziej.
Ta sama Matka Boża, która w momencie Zwiastowania powie działa Bogu wielkie "i ja", wielkie "tak", z tego miejsca powiedziała naszemu narodowi też wielkie "i ja", też się nazwała służebnicą naszego narodu i nam służy i tutaj nas uczy, jak mamy służyć Bogu. To ta sama, która szła do Elżbiety i jej niosła Go i nam przyniosła zbawienie; uczy nas z tego miejsca, jak mamy Boga nieść braciom, jak mamy Go kochać, jak razem z Nią na codzień mamy śpiewać wielkie, dziękczynne Magnificat.
To ta sama Maryja, która była obecna na godach w Kanie Galilejskiej, obecna jest tutaj w sposób przedziwny i mówi nam, jak to powiedziałem, słowa, które kiedyś wypowiedziała na godach w Kanie: "Przyjdźcie do mnie...Cokolwiek powie wam Syn...".Wsłuchujemy się dzisiaj w Jej słowa i przychodzimy.
Każdy Jej słowa odbiera inaczej. Dla jednego są te słowa słowami prawdziwej Matki pełnej miłości; dla innych są to słowa, krótkiego, wojskowego rozkazu - dla tych wszystkich, którzy w przeciągu 6 wieków tutaj przychodzili czerpać siłę do obrony wiary i Ojczyzny, bo z tego miejsca w sposób szczególny Matka Boża Króluje w Polsce.
W dniu dzisiejszym przybyli na Jasną Górę, by tutaj niejako swą defiladę, członkowie Arkonii, ze swymi sztandarami zakończyć, chcąc je złożyć Matce Bożej, Matce Narodu, która jest wychowawczynią Polaków od tysiąca lat..
Na sali Rycerskiej odczytujemy ze sztandarów tę wielką prawdę, jak w historię Polski wpisała się po wsze czasy Jasnogórska Hetmanka. I każdy z tych sztandarów ma swoją piękną historię. Oto ginie na polu walki chorąży i rozkaz wydaje ostatni: sztandar ten zawieźć Matce Bożej na Jasną Górę, oto ginie matka w obozie Ravensbruck i przesyła synowi ostatnie polecenie: sztandar nasz poległ, zawieź go synu na Jasną Górę; oto dowódca I Korpusu w latach dwudziestych dziękując Królowej za wskrzeszoną Rzeczy pospolitą, tutaj, jako votum dziękczynne, składa sztandar tegoż Korpusu.
Sztandary pochylane są tylko w wielkich chwilach, w momencie przysięgi wojskowej, w momencie Podniesienia podczas mszy św. i oto pochyliły się na Jasnej Górze przed tronem Królowej Polski w hołdzie, by po wsze czasy uczyć młodych Polaków, jaka jest prawdziwa historia naszej Ojczyzny.
Do szeregu tych sztandarów dzisiaj przychodzą dwa dalsze, na których wypisane są łacińskie słowa: "Veritate ac Labore", "Prawdą a Pracą" - sztandary korporacji Arkonia, która powstała w 1879 r. przy politechnice w Rydze. Do politechniki tej w okresie intensywnej rusyfikacji po powstaniu styczniowym chętnie wstępowała młodzież polska z zaboru rosyjskiego i innych dzielnic. Bo na tej uczelni nie trzeba było posługiwać się językiem rosyjskim. I mieli ci Polacy sztandar, na który władze carskie pozwoliły, sztandar o barwach granatowej, białej i zielonej, bo na czerwoną (zamiast zielonej) władze nie pozwoliły, by Polakom nie śniła się Polska. Trzy barwy sztandarów, które dzisiaj zostały złożone na Jasnej Górze, mówią jedno - że granat dla tych młodych Polaków był symbolem wierności, biel symbolem prawdy, kolor zielony symbolem nadziei, że powstanie, że zmartwychwstanie Polska. Arkonia krzewiła ducha narodowego wśród polskiej młodzieży; pod jej sztandarami wychowani byli Polacy na miarę biskupa O 'Rourke i generała Andersa, a gdy trzeba było stanąć w obronie Ojczyzny przelewali krew w momencie Jej zmartwychwstania w 1918 r., a potem po raz drugi w roku 1939.
Dzisiaj przychodzą, po 30 latach nieistnienia Arkonii, by swoje sztandary, święte relikwie, którym wierni byli do końca, powierzyć Matce Narodu. Przyszli zameldować Królowej Polski, że dochowali wierności tym świętym relikwiom, że tym sztandarom, na które składali przysięgę, wierni byli ci, którzy zginęli w obronie Ojczyzny, wierni są i ci, którzy dzisiaj z tymi sztandarami przybyli na Jasną Górę, by je powierzyć nie komu innemu, ale samej Królowej Polski, która z tego miejsca, ofiarowanymi sztandarami będzie uczyła młodych Polaków, jak mają służyć na codzień Bogu i Ojczyźnie.
W tej więc dzisiejszej modlitwie ogarniamy sercem wszystkich, którzy pod tymi sztandarami zrzeszali się od roku 1879, którym śniła się Polska i modlili się o cud zmartwychwstania. Polecamy ich wszystkich, te całe zastępy Polaków, Królowej Polski. Tych, którzy dzisiaj nie żyją, tych, którzy w obronie Rzeczypospolitej, w obronie jej całości i niepodległości życie oddali, tych, którzy będąc wierni Bogu i Ojczyźnie odeszli z tego świata - z wiernym synem Arkonii, generałem Andersem na czele - wołamy tutaj: wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków, amen (wszyscy obecni: amen).
Ogarniamy także wszystkich Arkonów, gdziekolwiek w tej chwili się znajdują i tych starych weteranów, dla których droga na Jasną Górę, pielgrzymka dzisiejsza, była zbyt wielkim obciążeniem, ale myślą są z nami; ogarniamy tych rozproszonych po całym świecie, bo z Jasnej Góry wychyla się do nich dzisiaj w sposób szczególny ze swego Cudownego Obrazu Królowa Polski, by im błogosławić, tym synom wiernym Jej i wiernym Polsce.
W intencji Arkonów, w intencji pielgrzymów, którzy dzisiaj tu przyszli, którzy przyszli ze swymi modlitwami, ze swoimi prośbami i którzy przyszli ze swoim dziękczynieniem do Matki jednego narodu, Królowej Korony Polskiej, tak jak ta dziewczynka uzdrowiona na Jasnej Górze, która obecna jest na dzisiejszym nabożeństwie.
Pod Twoją obronę uciekamy się....
Wszyscy obecni mówią głośno całą modlitwę. Następnie ojciec Rakoczy odczytuje akt przekazania sztandarów do Skarbca Pamięci Narodowej na Jasnej Górze "In perpetuam rei memoriam".
Ich dar, razem z naszymi sercami, składamy Matce Bożej.
Akt przekazania sztandarów Arkonii:
"Działo się roku Pańskiego 1976 w Częstochowie, w klasztorze oo Paulinów na Jasnej Górze, gdy Generałem Zakonu Paulinów był Ojciec Grzegorz Kotnis, zaś Kustoszem Skarbca Pamięci Narodowej Ojciec Eustachy Rakoczy.
Wychowankowie polskiej korporacji akademickiej Arkonia przedłożyli Ojcom Paulinom pokorną prośbę, by ocalałe z pożogi wojennej sztandary Arkonii w Skarbcu Jasnogórskim pod Prze najświętszą Opieką Matki Boskiej, Królowej Korony Polskiej, pozostać mogły. Wiadomym też uczynili, że Korporacja Arkonia założona została jeszcze na obczyźnie, przed niespełna wiekiem w 1879 r. w Rydze i za swe hasło "Veritate ac Labore", wypisane na Jej sztandarze, obrała, że celem jej krzewienie ducha narodowego wśród młodzieży polskiej było, że wychowani pod Jej sztandarem Arkoni życie swe na polach bitew w obronie ojczyzny oddawali, a w czasie pokoju trudem rzetelnym w pracy i prawdzie niezmiennie Bogu i Ojczyźnie wierności dochowywali, że działalność ideowo-wychowawcza Stowarzyszenia przeniesionego po odzyskaniu niepodległości do Warszawy, Po roku 1945 ustać musiała. Składający Swe sztandary u Stóp Matki Bożej ufają, że Opatrzność Boska sprawi, iż może w nieznanej przyszłości hasła i ideały Arkonii zostaną wskrzeszone dla dobra młodzieży polskiej i całego Narodu. In perpetuam rei memoriam."
5 czerwca, 1976 r.