VII - Znaczenie wychowawcze idei arkońskiej
Fil. Wojciech Dowgiałło (c. 1885)
„Arkonja" święci 50-tą rocznicę swego istnienia. To znaczy, że przez szeregi „Arkonji" przesunęło się przeszło dziesięć pokoleń akademickich, że przeszło półtora tysiąca obywateli polskich nosi w swej duszy, lub przynajmniej nosiło ideały arkońskie.
„Arkonja" jest instytucją wychowawczą: ma ona młodzieńca na ławie akademickiej wychować na uczciwego obywatela, a wpływ wychowawczy „Arkonji" jest tem donioślejszy, że podlega mu młodzież w okresie wyrabiania się pojęć społecznych, a więc w okresie, kiedy jest ona najpodatniejsza na wszelkie wpływy, i kiedy te wpływy najtrwalsze piętno nadać są w stanie.
W swej roli wychowawcy młodych pokoleń „Arkonja" winna być i jest odbiciem prądów i dążeń, nurtujących w społeczeństwie, a więc jest ze społeczeństwem w stałym związku. Obecnie, kiedy „Arkonja" dobiegła 50-dziesięciolecia swej służby społeczeństwu, święci złote gody swego związku ze społeczeństwem, słuszną jest rzeczą rozważyć, czy z pożytkiem spełniała ona przez te pół wieku swe zadanie i czy umiała się dostosować w roli wychowawcy młodzieży do wymagań, jakie jej w tym względzie społeczeństwo stawiać ma prawo, wymagań, które wraz z doniosłemi zmianami, jakie dokonały się ostatnio w dziejach polskich, również zmianom ulegać musiały.
„Arkonja", zrodzona w epoce niewoli narodu, skuta w powiciu w więzy legalności, obowiązujące korporacje studenckie w Rydze, przeszła z niezmienioną ideologją z okresu niewoli w byt w wolnej Polsce, z okresu, kiedy jawnie niedozwolonem było zdradzić się nawet z marzeniem o wolnej Polsce w okres kiedy to marzenie stało się ciałem.
„Arkonja" powstała w 1789 roku. Był to czas najcięższy dla narodu Polskiego. Po ostatecznem utrwaleniu się stosunków popowstaniowych sprawa polska przestała istnieć na widowni życia międzynarodowego, w pamięci Europy zacierało się nawet wyobrażenie o wolnej Polsce. Nadzieja jakiegokolwiek wstawiennictwa z zewnątrz za Polską bezpowrotnie zgasła, naród polski został sam na sam z przemocą, głoszącą, że naród, jako mniej wartościowy, winien rozpłynąć się w „wyższej" kulturze zaborców. Społeczeństwo polskie było pogrążone w depresji, straciwszy wiarę w możliwość odzyskania niepodległości drogą walki zbrojnej; pozostała mu praca nad zachowaniem świadomości narodowej i przeciwstawianie się wrogim zakusom wynaradawiania, oraz praca nad podniesieniem materjalnego bytu narodu według popularnego wówczas programu „pracy organicznej".
Założyciele „Arkonji" byli odbiciem tych nastrojów i poglądów społeczeństwa. Było to grono wyjątkowo dojrzałej, szczerze patrjotycznej młodzieży polskiej, przybyłej do Rygi, by tam czerpać wiedzę zawodową ze źródła obcego, bo swego albo nie było, albo było niedostępne. Pragnąc liczną młodzież polską, studjującą na Ryskiej Politechnice, zespolić i zorganizować w cela narodowo-samowychowawczym, miało ono do wyboru utworzenie związku niezalegalizowanego, a więc z natury rzeczy luźniejszego, lub też związku legalnego, t. j. jawnej korporacji studenckiej polskiej, z ustawą zasadniczą, obowiązującą inne korporacje, zatwierdzoną przez niemieckie wówczas władze akademickie i rządowe, oczywiście, rosyjskie. Jakkolwiek pierwsze rozwiązanie sprawy, t. j. założenie związku niezalegalizowanego, konspiracyjnego, odpowiadało więcej potrzebie serca, gdyż taki związek nie narzucałby uległości przepisom, wydanym przez znienawidzone władze rosyjskie i dopuszczałby szerszą działalność o charakterze wyraźnie patrjotycznym, założyciele „Arkonji" wybrali drugi sposób, t. j. założenie jawnej korporacji studenckiej. Postanowienie to zapadło po długiej i gruntownej rozwadze, nie pozbawionej rzecz zrozumiała walki pomiędzy uczuciem a chłodnym rozumem, a sprawę zdecydowały następujące względy, naówczas dominujące w społeczeństwie.
Młodzież ucząca się, nawet akademicka, nie powinna uczestniczyć w działalności konspiracyjnej, albowiem, nie mówiąc już o tem, że wówczas działalność taka groziła utratą sił narodowych, gdyż groziła zarażeniem się mniej wyrobionych charakterów zasadami rewolucjonistów rosyjskich, nie mających ani łączności ze sprawą polską, ani jej zrozumienia, taka praca konspiracyjna nie mogła być systematyczną, nosić musiała charakter niespokojny, dorywczy, co, według zdania założycieli „Arkonji", nie godziło się z zadaniami, przed któremi wtedy stała polska młodzież akademicka. Młodzież winna, według nich, oddawać się w spokoju pracy systematycznej nad przygotowaniem się do spełnienia roli dzielnego obywatela kraju, od którego społeczeństwo wtedy żądało nie bohaterstwa, lecz wytrwałej w obranym zawodzie pracy dla swoich. Do spełnienia tego zadania nadawał się ustrój korporacyjny, ujmujący młodzież w karby dyscypliny i karności, których brak tak dotkliwą był wadą narodową.
Pragnąc łączyć pod swym sztandarem wszystkich Polaków studjujących w Rydze bez różnicy przekonań społecznych, byle tylko narodowych, miała Arkonja poddać ich prawom obowiązującym korporacje, a więc uczyć ich poszanowania prawa, i wdrażać do subordynacji, ładu i porządku. To poszanowanie prawa nakładało obowiązek legalnego postępowania korporacji wobec władz akademickich i państwowych, a więc i wyrzeczenia się niedozwolonych przez władze demonstracyj patrjotycznych nazewnątrz korporacji. Na tę legalność postępowania położyli założyciele „Arkonji" nacisk, w tem przeświadczeniu, że legalność ta przedewszystkiem zabezpieczała trwałość istnienia korporacji i tem zapewniała ciągłość jej pracy wychowawczej, a nakaz zaniechania wystąpień patrjotycznych nazewnątrz nie powinien był bynajmniej hamująco wpływać na uczucia narodowe Arkonów, wobec jednocześnie przez założycieli nadanego zasadniczego nakazu prowadzenia wewnątrz korporacji pracy nad ugruntowaniem świadomości narodowej oraz potęgowaniem i pielęgnowaniem idei odrodzenia Ojczyzny.
Środkami, które miały w tym duchu oddziaływać na Arkonów, były obowiązujące wszystkich zebrania naukowe, na których każdy członek musiał referować conajmniej jeden opracowany przez siebie temat, przedewszystkiem z dziedziny historji Polski lub z literatury ojczystej i spraw z życiem narodu ściśle związanych. Temuż celowi służyła bibljoteka o kilku tysiącach tomów i czytelnia z większością czasopism polskich, a obok tego bibljoteka, składająca się z dzieł „niecenzuralnych" wówczas o treści patrjotycznej, przechowywana z konieczności w ukryciu u poszczególnych członków poza kwaterą korporacyj, a wreszcie kasa imienia Karola Gąsowskiego (pierwszego prezesa „Arkonji"), która miała, między innemi, za cel popieranie oświaty ludowej. Działając w tejże myśli, „Arkonja" podtrzymywała łączność z całą liczną kolonją polską w Rydze, a dążąc do utrzymania i pogłębiania i wśród niej świadomości narodowej, urządzała z należnym pietyzmem corocznie w końcu listopada na swej kwaterze wspólny dla całej kolonji „wieczór Mickiewiczowski" z odczytem, koncertem i przemówieniami o treści narodowej w związku z nieśmiertelnym duchem poezji wieszcza, z czem okazyjnie łączyło się zwykle wspomnienie powstania listopadowego i walk o niepodległość narodu.
Nakaz legalności, nadany „Arkonji" przez założycieli i przez nią wypełniany, stanowił przedmiot niejednego zarzutu, stawianego „Arkonji" przez pewne odłamy społeczeństwa polskiego, mianujące Arkonów „ugodowcami", a twierdzące, że program, będący produktem chłodnego rozumu, nie może zastąpić idei wielkiego uczuciowego źródła energji, ożywiającej ducha narodu, że młodzież bez manifestowania uniesień patrjotycznych, to kwiat bez aromatu, że takie wykluczenie z programu możliwości demonstrowania swych uczuć patrjotycznych musi spowodować, jeżeli nie zanik, to osłabienie napięcia tych uczuć, i zabije w duszy ideał niepodległości narodu. Argumenty te nie były obce i założycielom „Arkonji", a jednak zdecydowali się oni na ograniczenie pod tym względem jej działalności w przeświadczeniu, że przy ówczesnej beznadziejności odzyskania niepodległości drogą walki zbrojnej, ważniejszem od manifestacji uczuć patrjotycznych jest wdrożenie młodzieży w pracę nad duchowem i materjalnem podniesieniem wszystkich warstw narodu, wyrobienie poczucia prawa i obowiązkowości przy jednoczesnem zaleceniu zachowania w swej duszy, w ukryciu przed wrogiem, ideału narodowego choćby w ramach obowiązującej na zewnątrz korporacji legalności.
Ideał niepodległości narodu żył i musiał żyć w duszy Arkona, ale przy nieświadomości, kiedy będzie mógł stać się ciałem, nie wywoływał w ówczesnych warunkach realnego życia poczynań dla bezpośredniego osiągnięcia tego ideału. „Arkonja" sądzi, że wysiłki takie były wtedy skazane na niepowodzenie i uważała je za bezpłodne marnowanie sił, które należy skierować na drogę krzepienia ducha i pomnażania ubogich materjalnych sił narodu, aby mógł on, w czasie niedającym się wtedy określić i w warunkach odpowiednich, a więc zgoła innych niż ówczesne, skutecznie wystąpić w obronie swego niezaprzeczonego i nieśmiertelnego prawa do niepodległości. W poglądzie tym „Arkonja" nie była odosobnioną, i wielu ówczesnych przywódców narodu tę samą opinję podzielało.
Zarzut „ugodowości" przeciw „Arkonji" był bezpodstawny, albowiem była ona daleką od tego, by służalczo godzić się z ówczesnym położeniem politycznem narodu, jedynie wprowadzała w czyn zasadę, że należy prowadzić pracę narodową w sposób, na jaki wtedy warunki pozwalały, przy niezbędności zachowania ciągłości pracy na dalszą metę, co było możliwe tylko w organizacji jawnej, a więc z konieczności legalnej.
Legalność postępowania wobec przepisów, obowiązujących korporacje w Rydze, była logicznym skutkiem programu kształcenia w praworządności i wyrabiania karności w przyszłych obywatelach kraju. Poczucie praworządności oraz umiłowanie społecznego ładu i porządku, było, według założycieli „Arkonji", może najważniejszym czynnikiem wychowawczym. A potrzebę zachowania ładu i porządku ma Arkonom stawiać nieustannie przed oczy wyryty na ścianie ich siedziby napis: „Ładem i składem narody słyną".
Nakazana przez założycieli praworządność była zasadą podstawową tak w życiu codziennem korporacji, jak i w ważniejszych chwilach jej istnienia. Prawa, zarówno narzucone jej przez ogólny ustrój korporacyjny, jak i te, które „Arkonja" sama na swój wewnętrzny użytek uchwalała, oraz władze korporacyjne, pochodzące z własnego wyboru, miały bezwzględny posłuch. Jak praworządność i karność były w „Arkonji" przestrzegane, tego między innemi, jaskrawym wyrazem były następujące wypadki, pamiętne w dziejach „Arkonji".
W 1883 roku, kiedy pewna grupa Arkonów zażądała swobody bezwzględnej krytyki uchwał Koła „Arkonji", większość oparła się tej próbie anarchizowania życia korporacyjnego, dopuszczając rzeczową dyskusję nad temi uchwałami z warunkiem poddania się opinji większości. Nie cofnęła się ona nawet wobec wysoce bolesnego skutku swej stanowczości w postaci opuszczenia szeregów „Arkonji" przez kilkudziesięciu członków, niechcących uznać zasady kategorycznej praworządności i subordynacji.
Drugi taki wypadek zaszedł w 1905 roku. Grono kolegów wystąpiło z „Arkonji" w celu uniknięcia wzięcia udziału w pochodzie, nakazanym z inicjatywy władz szkolnych, przez ogół korporacji studenckich ryskich z powodu wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej (a więc istotnie w duchu rządowym). Część z pomiędzy pozostałych w stowarzyszeniu kolegów wykazała tendencję przyjęcia ich potem z powrotem do „Arkonji" bez zachowania przepisów dla nowowstępujących. Pomimo wielkiej sympatji i zrozumienia uczuć patrjotycznych, któremi kierowali się występujący wówczas ze związku koledzy, poczucie praworządności wzięło górę, i większość zdecydowała, że ci, co wystąpili, muszą jednak poddać się rygorowi prawa przy swym powrocie do „Arkonji", a więc mogą być przyjętymi do stowarzyszenia w roli kandydatów i dopiero w zwykłym porządku powołanymi na członków Koła.
Wreszcie, trzeci taki znamienny wypadek o dużo szerszeni już znaczeniu ideowem, to udział członków „Arkonji" w wypadkach majowych 1926 roku. Wystąpili oni czynnie po stronie tych, co bronili wstępu do Warszawy wojskom przeciwnym dlatego, że, nie wdając się w ocenę pobudek zamierzonego przewrotu, uważali, że w odrodzonej Ojczyźnie przedewszystkiem strzec i bronić należy idei praworządności. Należy to z naciskiem podkreślić, że to wystąpienie Arkonów w myśl przyjętej w stowarzyszeniu zasady apolityczności nie było ich oświadczeniem się za starym lub nowym rządem czy kursem politycznym, lecz wypływało jedynie z poczucia kategorycznej legalności, tradycyjnie wpajanej przez korporację.
Pamiętnym dla nas przykładem, jak Arkoni byli wdrożeni do przestrzegania ładu i porządku, zachowując go nawet w chwilach, porywających do natychmiastowych odruchów, wykazuje następujący fakt drobny, ale charakterystyczny. W listopadzie 1918 roku, już w Warszawie, zebrali się Arkoni, tak młodzi, jak i filistrzy, by pożegnać czynnych członków „Arkonji", kiedy wstępowali do szeregów, które miały wypędzać wojsko niemieckie okupacyjne ze stolicy. Podczas biesiady pożegnalnej wpadł do lokalu jakiś młodzieniec, wzywając obecnych do gotowości, gdyż chwila rozbrajania Niemców się zbliża. Porwali się z miejsc wszyscy pod tym wrażeniem do natychmiastowej akcji, lecz rozpoczęli ją od wywołania z pośród siebie tych, co już służyli wojskowo, aby według starszeństwa objęli nad reszta kolegów komendę, zorganizowali oddziały i wyznaczyli każdemu właściwe miejsce i czynność, aby nie wytworzyć chaosu i szkodliwego działania samopas.
A że to przestrzeganie przez „Arkonję" legalności i poszanawania praw, chociażby narzuconych, nie zabijało w nich uczuć patrjotycznych i zdolności do ofiar dla Ojczyzny, nawet najcięższych, tego Arkoni dali dowody w latach 1918 — 1921, kiedy wszyscy czynni bez wyjątku, i wielu z pośród filistrów, ruszyli do szeregów armji polskiej, walczącej przeciwko najeźdźcom, a więc współdziałali w usuwaniu Niemców z Warszawy, w wojnie przeciwko Ukraińcom i bolszewikom.
Tak więc „Arkonja", przestrzegając nakazaną jej duchem korporacyjnym legalność, wdrażając swych członków do karności i praworządności, wstrzymując się w czasach niewoli od manifestowania na zewnątrz swych uczuć patrjotycznych, lecz pogłębiając w swem gronie świadomość narodową i świadomość obowiązków względem Ojczyzny, przetrwała 40 lat na obczyźnie, wypuszczając ze swych szeregów w życie społecznie wyrobionych ludzi pracy, wśród których wielu potrafiło swą pożyteczną działalnością zdobyć uznanie współobywateli.
A kiedy przyszedł wielki dzień wyzwolenia Ojczyzny, i „Arkonja" została przeniesiona do stolicy oswobodzonego państwa, kiedy nakaz legalności wobec obcych władz, bądź co bądź zawsze ciążący Arkonom, ustał, kiedy swych uczuć patrjotycznych już nie potrzebowali ukrywać, „legalność" Arkońska wyszlachetniała, przeradzając się w „lojalność" wobec własnego narodu i państwa.
Przejście narodu z okresu niewoli do bytu we własnem państwie postawiło społeczeństwo w zupełnie nowe warunki pracy publicznej, powstały nowe zadania dla jednostek i organizacyj społecznych, otworzyły się przed niemi niedostępne dotychczas dziedziny działalności, ale zarazem ta zasadnicza zmiana położenia politycznego nałożyła na społeczeństwo nowe, rozległe, odpowiedzialne obowiązki, w których społeczeństwo, do tego nieprzygotowane, oszołomione zaszłą zmianą, nie mogło się odraził zorientować.
To samo działo się w społeczeństwie akademickiem. Młodzież, czująca się dotychczas wyrazicielką idei niepodległości narodu, gdy ta idea ubyła, gdyż upragniona niepodległość stała się już ciałem, wpadła w bierność. A „Arkonja", która, zgodnie ze swym programem, nie podejmowała poczynań konspiracyjnych dla bezpośredniego osiągnięcia niepodległości, nie odczuła próżni w swym programie przez usunięcie ideału niepodległości, a jej program pracy nad pogłębieniem świadomości narodowej, potęgowaniem miłości Ojczyzny i nad duchowem i materjalnem podniesieniem narodu zapewne nowe przybiera formy, ale nie stracił na żywotności w wolnej Polsce. „Arkonja", wychowana na programie „pracy organicznej" w szlachetnem jego pojęciu, weszła do odrodzonego państwa przygotowana do zadośćuczynienia nowym wymaganiom, stawianym młodzieży akademickiej, w myśl hasła, że Polska, po zakończeniu działań wojennych w obronie swych granic, chce od swych obywateli nie ich krwi, lecz usilnej pracy.
Arkoni, zrośli i obyci z ustrojem demokratycznym, jakim był w każdym calu ustrój „Arkonji", gdzie prawa i władze wewnątrz korporacji były przez siebie ustanawiane i szanowane, są dobrym materjałem na karnych i lojalnych obywateli demokratycznego Państwa Polskiego.
Pieniącym się dzisiaj niezdrowym i szkodliwym objawom partyjniactwa „Arkonja" mogła przeciwstawić wrodzoną jej tolerancję i poszanowanie przekonań współobywateli, pochodzące z pierwotnie, jeszcze na obczyźnie, nadanego jej nakazu łączenia w swych szeregach wszystkich narodowo myślących Polaków, studjujących w Rydze, bez różnicy przekonań politycznych, wprzęgając ich do zgodnej pracy dla dobra ogólnego.
Idei walki klasowej, grożącej krajowi niezgodą i rozdarciem na nienawidzące się obozy, „Arkonja" mogła przeciwstawić zasadę solidarności, panującą wewnątrz korporacji, budząc w Arkonach potrzebę krzewienia w społeczeństwie jedności i zgody i tworzenia narodu całości wbrew hasłom klasowym, w poczuciu solidarnego zaspokojenia potrzeb wszystkich warstw społecznych.
Wybujałemu indywidualizmowi Polaków, wyradzającemu się w nieposzanowanie prawa i władzy, a nierzadko i w warcholstwo, „Arkonja" mogła przeciwstawić wyrobioną wśród swych członków karność i przestrzeganie praworządności.
„Arkonja", więc, weszła w wolną Polskę wierna swemu pierwotnemu zadaniu wychowawczyni młodzieży akademickiej, zahartowana i uzbrojona w zalety, nabyte w okresie niewoli narodu, gotowa do podjęcia swego zadania kształcenia zastępów akademików na dzielnych pracowników. A że to wychowanie jest zgodne z wymaganiami i potrzebami społeczeństwa, tego gwarancją jest coraz ściślejszy związek „Arkonji" ze społeczeństwem przez byłych wychowańców „Arkonji", jej filistrów, którzy z ław akademickich z roku na rok w zwiększającej się liczbie wchodzą w życie i, wsiąkając w społeczeństwo, przejmują jego uczciwe dążenia i pragnienia, a, z kolei, zachowując łączność z akademicką „Arkonja", czuwają, żeby ta w swej działalności wychowawczej nie zbaczała z nadanej jej i dotychczas zachowanej drogi.
Widząc wierność „Arkonji", od chwili jej narodzin do obecnego 50-lecia jej istnienia, dla jej programu, który i w wolnej Polsce nie stracił wartości, i mając pewność zachowania tego programu, wynikającą ze spółżycia filistrów z akademicką , Arkonją", wstępujemy z otuchą w drugie 50-lecie „Arkonji", ufni, że będzie ona dzielnym czynnikiem w rozwoju narodu, podporą państwowości polskiej, zawsze gotową poświęcić dla pomyślności narodu i państwa swój trud i znój, a w obronie Ojczyzny złożyć ofiarę mienia i krwi.
Wojciech Dowgiałło.